Zaczęłam śpiewać. Czułam się tak...dobrze? Chyba,tak. Ale nie zrozumiałam tego. Zerkałam na Justina który stał na backstage'u. Uśmiechał się. W jego oczach pojawiły się iskierki szczęścia. W pierwszych rzędach zobaczyłam moich najbliższych: mamę,tatę, Chrisa i Emily. Bawili się razem ze mną i publicznością. Czułam się dziwne gdy widziałam te zapłakane dziewczyny. *Nie to na pewno nie było z mojego powodu. Pewnie czekają na Justina.* Pomyślałam, a w mojej głowie pojawiły się fajerwerki. Jeśli mogę to tak nazwać. Ku mojemu zdziwieniu każdy dźwięk zaśpiewałam czysto. Usłyszałam ostatnie nuty piosenki i... skończyłam. Do moich uszu dobiegły wiski i krzyki. Podbiegł do mnie Justin a dziewczyny stały się jeszcze głośniejsze. Uniósł mnie i okręcił wokół własnej osi. Nie chciałam ale popłakałam się ze szczęścia. W nagrodę dostałam soczystego buziaka od Pana gwiazdy na scenie.
-Kocham cię-powiedział mi na ucho
-Ja ciebie też i dziękuje-powiedziałam gdy byliśmy już za kulisami.-Za co?-spytał ubierając swoją białą marynarkę
-Za to wszystko-powiedziałam i spojrzałam w stronę publiczności
-Kochanie to nie ja to ty. Dla ciebie są te wszystkie krzyki i brawa-powiedział-idź ukłoń się-powiedział i lekko pchnął mnie w stronę sceny.
Weszłam na sam środek. Widziałam z przodu jak ludzie wyciągają ręce abym ich dotknęła. Poczułam się dziwnie bo nie jestem żadną gwiazdą. Ale mimo wszystko podeszłam i przeleciałam z jednego końca sceny na drugi. Trącając przy tym ręce fanów. Po tym wszystkim poszłam za kulisy. Ale Justina już nie było Scoot powiedział mi że przyczepiają mu skrzydła na których ma wlecieć. Więc wzięłam Boba i tego drugiego ochroniarza z którym nie miałam okazji się zapoznać i poszłam pod samą scenę oglądając mojego chłopaka w akcji. Przywitałam się z rodzicami i z moimi przyjaciółmi. Wszyscy staliśmy zniecierpliwieni. Nagle zgasły światła i moje słońce wyleciało na skrzydłach. W czasie koncertu widziałam jak ciągle na mnie zerka. Za moimi plecami rozległy się krzyki niektóre miłe takie jak "Ronnie ślicznie śpiewasz" czy "Ronnie kochamy cię". Ale usłyszałam też te nie miłe "Nie zasługujesz na niego" czy "Jesteś obleśna i nie potrafisz śpiewać". Jeden z tych krzyków usłyszał Justin, nie wiem jakim cudem ale usłyszał.
-Stop zatrzymajcie muzykę-zwrócił się do zespołu.
Patrzyłam na niego z błagającym wzrokiem kiwając głową aby tego nie robił.
-Przepraszam czy ktoś ma przeciwko temu że Ronnie jest tu z nami-spytał przyglądając się dziewczynom które mnie obrażały.
Wszystkie krzyknęły że NIE. Dziewczyna która wyzywała mnie najbardziej podeszła i przeprosiła. No tego się nie spodziewałam. Po tym całym cyrku koncert trwał dalej. Gdzieś w trakcie podeszła do mnie Alison.
-Ronnie czy chcesz być OLLG ?-pytała uśmiechając się.
-Nie, nie chcę-powiedziałam a ona się strasznie zdziwiła-ja mam go na co dzień, ale mogę ja wybrać?
-Oczywiście.
Zaczęłam chodzić między rzędami. Wydawało mi sie że każda na to zasługiwała. W pewnym momencie zobaczyłam dziewczynę nie płakała a była po prostu szczęśliwa. Więc podeszłam do niej.
-Witaj, czy chcesz być OLLG?-pytałam wyciągając rękę aby ona ją złapała.
-Tak,tak,tak-zaczęła skakać i płakać.
Wzięłam ją za rękę i razem z ochroniarzami poszliśmy w stronę backstage'u. Makijażyści zrobili jej makijaż.
I jeden z tancerzy wziął ją za rękę i zaprowadził. Reakcja Justina była powalająca....
Dobra dobiłam do 40 rozdziałów nie wierze że już tak dużo napisałam. Cieszę się że ktoś to czyta i mam nadzieję że zostaniecie ze mną do 100 rozdziału :) No dobrze, to tyle:*
XOXO