niedziela, 27 października 2013

Rozdział 59

-Znasz go, wiesz że stara się jak może-stwierdziłam przeglądając sukienki które wydawały mi się najbardziej odpowiednie.
-Widzę jaka jesteś szczęśliwa-powiedziała przyglądając się mi- ale uważaj na Rebbekę bo czuję że ma na niego ochotę.
Spojrzałam na nią. Z mojej twarzy znikną promienny uśmiech a pojawiło się zaniepokojenie. Przypomniałam sobie słowa kuzynki "Justina sobie nie odpuszczę." Boję się tak cholernie się boję. Czuje że mogę go stracić.
Zapach damskich perfum roznosił się po sklepie. Buty stały ułożone w równym rządku. Sukienki zostały powieszone kolorystycznie. Widać było że ktoś bardzo dba o ten sklep. Jeden problem był taki że było tam strasznie dużo ubrań. Nie wiedziałam gdzie mam podziać oczy.
-Co powiesz na taką ?- spytała pokazując mi sukienkę wysadzaną jakimiś kamieniami.
Spojrzałam na nią z góry w dół i stwierdziłam że nie jest dla mnie.
-Cudna ale wolałabym skromniejszą-powiedziałam biorąc z wieszaka sukienkę która była idealna- a ta ?
-Śliczna, bierzemy ?-spytała kołysząc małą Hope w wózku.
Podeszłyśmy do kasy. Nie często mogę sobie pozwolić na takie przyjemności. Nie mogę od tak sobie wydawać pieniędzy od rodziców. Ludzie mogą myśleć a raczej na pewno myślą że jestem z Justinem tylko dla pieniędzy. Ale nie to nie prawda. Gdyby nie był sławny i tak bym go kochała. Bo wiedziała bym że jest dalej tym samym czułym kochającym chłopakiem.
Wyszłyśmy ze sklepu kupując jeszcze buty  który wydały mi się najbardziej odpowiednie.
-Idziemy na kawę?-spytała Em poprawiając kocyk córeczki.
-W sumie to mam jeszcze trochę czasu, tak-powiedziałam i udałyśmy się w stronę najbliższej kawiarni.
Usiadłyśmy przy stoliku na końcu pomieszczenia. Podszedł do nas kelner. Zamówiłyśmy cappuccino dla mnie i espresso dla Emily. Dziwne ale odkąd urodziła Hope to pije strasznie mocne kawy. Strach się bać jak wytrzyma jej serce przy takiej dawce kofeiny. Nagle do naszego stolika podeszła mała osóbka.
-Przepraszam, czy ty to Ronnie Meyer? -spytała dziewczynka ubrana w filetową bluzkę z podobizną Justina.
-Tak kochanie, coś się stało?-spytałam uśmiechając się do niej.
-Mogę zrobić z tobą zdjęcie?- poprosiła i podała mi różowy aparat na co ja przekazałam go Emily aby zrobiła zdjęcie.
-Kocham cię-powiedziała i mnie przytuliła.
-Ja ciebie też a teraz zmykaj bo widzę że czeka na ciebie mama-spojrzałam na kobietę patrzącą na nas z uśmiechem.
Wróciłam do stolika gdzie postawiona była już kawa.
-To było słodkie-powiedziała Emily odsuwając kawę i biorąc Hope na ręce.
-Cudowne-powiedziałam patrząc na zegarek który wskazywał godzinę 16-o shit muszę lecieć.
-Dobrze ale opowiesz mi potem wszystko prawda?-wstała aby mnie uścisnąć.
-Jak zawsze-stwierdziłam i dałam całusa jej i małej.
Chciałam w miarę szybko wyjść z galerii ale niestety moje szpilki mi to utrudniały. Gdy chciałam skręcić wpadłam na jakąś osobę. Moje zdziwienie i zakłopotanie było tak wielkie że nie można tego opisać.
-Cześć i przepraszam-powiedział Kyle podając mi rękę abym mogła wstać.
-Hej nic się nie stało-powiedziałam zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Jak tam u ciebie, wszystko w porządku ?-spytał uśmiechając się lekko.
Spojrzałam mu w oczy. Te morskie oczy... I nagle wszystko wróciło. Te uczucie które próbowałam zatuszować przez ten cały czas.
-Tak, wszystko ok ale przepraszam nie mam teraz czasu. Do zobaczenia-powiedziałam i zaczęłam odchodzić, ale odwróciłam się-jeśli będziesz chciał porozmawiać to znasz numer.
Czy ja na prawdę to powiedziałam? Cholera, znowu !
Czekając na taksówkę która miała odwieźć mnie do domu rozmyślałam o wszystkim. Tak strasznie się bałam... Bałam się że znowu się pogubię w moich uczuciach. Że pogubię się w samej sobie. A  niewiele do tego brakuje.
Po tym wszystkim w końcu dojechałam do domu. Szłam krętą dróżką wysadzaną czerwonymi cegłami, do drzwi. Weszłam do domu i zdjęłam moje szpilki.
-Hej mamo-powiedziałam do kobiety stojącej w kuchni.
-Hej kochanie, co będziesz dzisiaj robić ?-spytała odwracając się twarzą do mnie.
-Justin mnie gdzieś zabiera-powiedziałam szukając jakiegoś normalnego jedzenia- jest coś do jedzenia.
-Ronnie jest cała lodówka jedzenia-powiedziała śmiejąc się.
-Ok nie jestem głodna idę na górę-weszłam do pokoju i zaczęłam rozpakowywać moje zakupy.
Udałam się do łazienki wzięłam błyskawiczny prysznic. Nie myłam włosów bo chyba logiczne że nie wysuszyły by mi się na czas. Rozczesałam je i zrobiłam lekkie fale lokówką. Przy czym poparzyłam sobie szyję. Syknęłam z bólu i ochłodziłam ją trochę zimną wodą. Na powieki dałam ciemny cień, maskarę i do tego różową szminkę. Wróciłam do pokoju założyłam buty i do sukienki wybrałam jeszcze lekki sweter. Ponieważ zaczynało się robić lekko chłodnawo. Psiknęłam się kwiatowymi perfumami.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i wyjrzałam przez okno...

Dobrze, kochani napisałam rozdział 59. Ale tak na prawdę nie wiedziałam za co się wziąć ponieważ mam tyle pomysłów na rozdziały że nawet ich nie zliczę. Ale rozdział był chyba dobry, prawda ? Poproszę znowu 20 kom. i widzimy się przy 60 rozdziale (głupio to sformułowałam).
PS. Zapraszam do oglądania FILMIKU - oglądałeś ? Zostaw po sobie ślad <33
xoxo

ASK
FACEBOOK
TUMBLR

Ronnie & Justin: Love Story

Kochani ! Znacie mnie i wiecie że uwielbiam robić filmiki do opowiadania. Więc pojawił się nowy filmik na YT i można także go znaleść na moim asku ! Powiem wam że mam tysiąc pomysłów na dalszy ciąg, więc nawet nie ma mowy o zawieszaniu ! Mam pomysły na smutną część i kawałek na wesołą część, także ok :) Zrobicie coś dla mnie ? Jeśli obejrzeliście filmik to pozostawcie po sobie komentarz lub łapkę w górę ! 
Kocham was :**                                                                            
link do filmiku - KLIK !

sobota, 19 października 2013

Rozdział 58

Weszłam do domu z hukiem. Ostrożnie zdjęłam moje szpilki odcieniu beżowego. Przełożyłam włosy na jedną stronę i weszłam do salonu. Zastałam tam moją kuzynkę.
-Cześć piękna jak tam u ciebie?-spytała machając teatralnie włosami.
-Ok-odpowiedziałam szorstko.
-Widziałam was u Ellen-powiedziała- Justin wyszedł świetnie tylko ty mogłabyś się więcej uśmiechać bo masz straszny grymas na twarzy.
To już mogę nazwać przekroczeniem granicy. Wszystko we mnie zagotowało się do 100°. Stałam się czerwona a moje ręce zacisnęły się w pięści.
-Dość-krzyknęłam-czy możesz przestać udawać zatroskaną siostrę ?!
-O co ci znowu godzi?-powiedziała z drwiącym uśmiechem.
-O to że próbujesz poderwać mojego chłopaka, mówisz mi jak mam wyglądać jak się zachowywać. Możesz w końcu pilnować swojego tyłka?
Powiedziałam co miałam powiedzieć. I mogę z czystym sercem przyznać że zrobiło mi się lżej.
-Więc teraz siostrzyczko mogę ci powiedzieć że masz rację-powiedziała zakładając ręce na piersi- tylko nie wiem czemu nikt tego nie zauważył, hahaha- zaśmiała się.
-A i Justina sobie nie odpuszczę- dodała.
-Suka-powiedziałam i zaczęłam wchodzić po schodach na górę.
Ja jako jedna z nielicznych osób nie mam kompleksów. Ale jednak coś tam w środku mnie drgnęło. Z jednej strony wiem że Justin mnie kocha a z drugiej że Rebbeca nie jest brzydka. Rozmyśliłam się ale orzeźwił mnie dzwonek mojej komórki.
-Słucham?
-Kochanie, tak jak obiecałem zabieram cię dziś wieczorem-powiedział Justin.
-Gdzie ty mnie znowu zabierasz?-spytałam śmiejąc sie.
-Niespodzianka, będę u ciebie o 18-powiedział i udał dźwięk pocałunku przez usta.
Udałam się szybkim krokiem do swojej garderoby. I na prawdę nie było w niej nic co mogłabym założyć. Pokiwałam z bez aprobatą głową. Zerknęłam do portfela i zostało mi jeszcze trochę pieniędzy na małe zakupy..
-Hej mała, wybierzesz się ze mną do galerii ?-spytałam Emily.
-Hej wezmę ze sobą Hope dobrze?-spytała a w tyle usłyszałam gaworzenie małej.
-Jasne dawno jej nie widziałam, to co za 10 min w galerii?
-Jasne, do zobaczenia-powiedziała i rozłączyła się.
Zeszłam na dół po drodze biorąc torebkę do ręki. Weszłam do kuchni i chwyciłam jabłko.
-O gdzie to się wybieramy?
-Na zakupy-powiedziałam stojąc tyłem do Rebbeki.
-Niech zgadnę, idziesz z tą co wpadła haha-zaśmiała się swoim piskliwym głosem.
-Weś sie zamknij bo bębenki mi pękną-stwierdziłam i wyszłam z domu.
Postanowiłam się przejść. Mieliśmy już jesień więc pogoda nie była ciepła ani zimna. Wiatr rozwiewał mi włosy.Pojedyncze liście wplątywały mi się w loki. Szłam zamyślona. Czułam jakby wszyscy dookoła mnie zamarzli w miejscu. Tylko ja szłam do przodu. Weszłam do galerii i zastałam moją przyjaciółkę z wózkiem obok niej. Em ubrana była w czerwony sweter, skórzaną kurtkę, czarne spodnie i do tego balerinki tego samego koloru. Po jej ciążowym brzuchu nie było śladu. Gdyby ktoś powiedział mi że ona była w ciąży nie uwierzyła bym mu.
-Hej kochanie-przywitała mnie i pocałowała w policzek.
-Hej mała, a kogo my tu mamy?-spytałam i pochyliłam się do wózka-tu ciocia Ronnie-powiedziałam do Hope na co ona uśmiechnęła się do mnie bez ząbków.
-To jaka jest okazja-spytała Em poprawiając kocyk małej.
-Justin chce mnie gdzieś zabrać, no wiesz niespodzianka-powiedziałam wchodząc do pierwszego sklepu z ubraniami.
-A tak Justin i jego niespodzianki....

Musiałam na prawdę wszystko ogarnąć żeby napisać ten rozdział. W końcu poznaliśmy drugą stronę Rebbeki, co wy na nią? Niedługo dołączą do opowiadania nowe postaci. Mam nadzieję że rozdział był chociaż ok? Po proszę 20 kom i następny rozdział.
Kc mocno <33

ASK
FACEBOOK
TUMBLR
xoxo

piątek, 11 października 2013

Rozdział 57

Ścisnęłam ramię Justina tak mocno że aż skrzywił się z bólu. Spojrzałam na niego.
-Przepraszam-pisnęłam na co on się uśmiechną.
Weszliśmy do sali w której kręcono. Było tam tyle kamer że byłam zdekoncentrowana i nie wiedziałam gdzie mam patrzeć. Ujrzałam stolik i trzy fotele. A z nami znajdował się ogromny ekran. Usiedliśmy obok siebie spoglądając na jasnowłosą Ellen.
-Witajcie-zwróciła się do nas.
-Cześć,hej-odpowiedzieliśmy wspólnie.
Spojrzałam w stronę publiczności i napiłam się łyka wody która stała na stole.
-Słyszałam że wasze kariery idą do przodu-powiedziała zerkając na mnie.
-Tak, ja niedługo zaczynam swoją trasę Believe-powiedział Justin.
-Ja z kolei pracuję nad nową płytą-splotłam nerwowo palce.
Wszyscy zaklaskali. Słyszałam także z kilkadziesiąt pisków dziewczyn.
-Ronnie, jak sama miałam okazję usłyszeć masz wielki talent-stwierdziła-jak to się stało że teraz znają cię wszyscy na świecie?
-Jak to się stało? Dobre pytanie.-powiedziałam i spojrzałam na Justina- kiedyś Justin miał okazję usłyszeć jak śpiewam. Później usłyszał to Scooter i podpisaliśmy kontrakt-usłyszałam wielkie brawa- Nie chciałam być znana jako "dziewczyna Biebera" tylko jako osoba która coś osiągnęła.
Odetchnęłam z ulgą że pierwsze zdanie udało mi się wypowiedzieć bez większego problemu. Spojrzałam na Justina i splotłam nasze dłonie. Mrugną do mnie pocieszająco.
-Opowiecie nam jak to jest z fankami ? Jak reagują na wasz związek?-spytała zakładając nogę na nogę.
Kiwnęłam do Justina aby to on zaczął.
-Wiesz, powiem ci że było i trochę jest ciężko. Ronnie dostawała tysiące niemiłych wiadomości, które raniły ją tak mocno jak mnie.-powiedział a w studiu zapanowała cisza-ale moje Beliebers zrozumieją że jeśli ranią ją to ranią i mnie.
-Jest coraz lepiej-dodałam uśmiechając się pokazując przy tym zęby.
Ellen puściła mój występ na koncercie Justina i parę jego piosenek. Nasz wywiad nie trwał długo ale było wiele pytań wykraczających za granicę moralności. Nie podobało mi się to. Nie chciałam zaistnieć za wszelką cenę ale stało się. Zaszliśmy za kulisy gdzie stał Scooter.
-Ah dobrze wam wyszło-powiedział i uścisną nas-idźcie do domu dam wam znać jak będe czegoś potrzebował.
-Na razie-powiedzieliśmy i wyszliśmy ze studia.
Justin wziął mnie za rękę i poczułam te ciepło bijące od niego. Czułam sie taka...bezpieczna? Tak, to dobre słowo aby to opisać. Cmoknęłam go lekko w usta, ledwo wyczuwalnie.
-To co robimy teraz?-spytałam gdy wsiedliśmy do samochodu.
-Odwieziesz mnie do domu?-jestem trochę zmęczona-powiedziałam przecierając zmęczone oczy.
-Dobrze, mogę cię gdzieś potem zabrać jeśli oczywiście będziesz chciała-zrobił minę smutnego pieska.
Zastanowiłam się teatralnie.
-Dobrze, ale na razie odwieziesz mnie?-spytałam siadając wygodnie w fotelu.
-Oczywiście-zaśmiał się i odjechaliśmy-nadal masz takie niedobre płyty?-spytałam wybuchając śmiechem.
-No nie przesadzasz-powiedział śmiejąc się do mnie.
-To włączymy lepiej radio.
Poszukałam stacji i usłyszałam swoją ulubioną piosenkę. Zaczęłam śpiewać ją na cały głos. Z Justinem na zmianę. Bawiliśmy się nawet przy piosence śpiewanej razem. W mojej głowie zabrzmiał cichy głos "To ten jedyny." Przyjrzałam się mu i on był stworzony dla mnie. Zostaliśmy stworzeni dla siebie. Dla naszych uśmiechów i pocałunków. Tak, to ten jedyny. Ludzie mówią "Masz 18 lat jeszcze masz czas na miłość." Ale kiedy będzie lepszy czas na miłość jak nie teraz?
Podjechaliśmy pod mój dom. Justin pocałował mnie i uśmiechną się na odchodne.
-Kocham cię.-powiedział przez otwartą szybę.
-Ja ciebie też.
Weszłam jak zwykle z hukiem do domu. Rozebrałam się a w salonie przywitała mnie...

Powiem wam że naprawdę wszystko się wali... Nie mogę nad niczym zapanować. Tak się staram ale nic z tego nie wychodzi. Według mnie to dobrze że czekałam jakiś czas przed rozdziałem. Ponieważ gdybym dodała go wcześniej to tak naprawdę byłby do niczego. Boję się tylko że was stracę... Was czyli ludzi którzy pomagają mi się spełniać w pisaniu. KCKCKC <33
Mogę prosić o 20 kom, i 58 rozdział :) 

ASK
FACEBOOK
TUMBLR
xoxoxo

środa, 2 października 2013

Rozdział 56

Weszłyśmy do łazienki i zastałyśmy tam Rebecce z jakimś chłopakiem w dwuznacznej sytuacji. Odchrząknęłam teatralnie. Spojrzała na mnie i zarumieniła się trochę.
-O co chodzi?-warknęła spoglądając na mnie.
-O gówno, wydaje mi się że ten oto chłopak jest od ciebie starszy o dobre 5 lat-powiedziałam wskazując na Toby'ego szkolnego podrywacza-powiedziała ci ile ma lat ?-spytałam go.
-Tak, 19-powiedział drapiąc się po głowie.
-Otóż kochany 16 -chłopak spojrzał na nią nerwowo-a teraz do widzenia-powiedziałam wskazując na drzwi.
Toby wyszedł a ja spojrzałam gniewnym wzrokiem na Rebeccę. Oparłam się o umywalkę. I przeczesałam włosy. Becca zjechała Emily od góry do dołu chamskim wzrokiem. Em miała minę jakby chciała ją udusić. Nie dziwię jej się też miałam taką ochotę.
-Nie masz wstydu ?-spytałam kpiącym tonem.
-O co ci chodzi?-spytała oburzona.
-O nic ale jak wpadniesz na imprezie i będziesz chodzić 9 miesięcy z brzuchem to nie mów , że nie ostrzegałam-stwierdziłam.
-Mam prawo robić co chce-złożyła ręce a klatkę piersiową.
-Zrozum ty masz 16 lat!-powiedziałam-nie zachowuj się jak dorosła.
-Tak jak ty ?-spytała z głupim uśmieszkiem.
-Przynajmniej jestem mądrzejsza-stwierdziłam a Becca wyszła.
Zostałam sama w łazience z Emily.
-Ta sama stara Rebecca-stwierdziła śmiejąc się kpiąco.
-Tak ani trochę nie zmądrzała-powiedziałam i maznęłam usta błyszczykiem-a teraz chodź pozbieramy chłopaków do kupy.
Padłyśmy ze śmiechu gdy zobaczyłyśmy chłopaków tańczących tak. Już troszeczkę było widać że byli wstawieni. Podeszłyśmy z Em i przyłączyliśmy się do ich niesamowitego tańca. Jakoś o godzinie 5 nad ranem wszyscy wyszli. Rebecca napisała do mnie tylko zimnego sms'a "Wróciłam do domu jak nie wierzysz to zadzwoń do cioci." Troszeczkę ogarnęliśmy dom. To znaczy ja i Emily ponieważ z chłopakami nie dało się nawiązać jakiegoś sensownego dialogu. Niestety my byliśmy tak padnięci że zasnęliśmy tam gdzie staliśmy.

*następnego skacowanego dnia*\
Obudziłam się pierwsza z ogromnym bólem głowy. Każdy nawet najmniejszy dźwięk mnie drażnił. Nagle dostałam sms'a od Scootera "Pamiętaj że macie być z Justinem na 12 (soreczka zmieniłam godziny) w programie Ellen!" Wpadłam w panikę ponieważ zegar pokazywał godzinę 10:00. Wbiegłam do pokoju i obudziłam Justina. 
-Justin !-krzyknęłam- za dwie godziny mamy być w programie u Ellen !
-Fuck! -krzykną- to idziemy, tylko trzeba napisać kartkę do Chrisa i Em. 
-Tak już -powiedziałam i sięgnęłam po kartkę. 
Nabazgrałam im "Kochani musieliśmy jechać z Justinem do domu. Przepraszamy że nie pomogliśmy posprzątać, nie bójcie się jakoś wam to wynagrodzimy. PS. Oglądajcie nas o 12 w Ellen !"
Justin odwiózł mnie do domu gdzie czekał mnie prysznic i przebranie się. Weszłam do domu zastałam Beccę na kanapie z butelką wody. 
-Już wróciłaś-spytała podnosząc się. 
-Tak musiałam musimy z Justinem jechać do studia-powiedziałam na szybko.
-Jakiego studia?- i właśnie w takich chwilach mam ochotę ją udusić. 
-Będziemy w programie Ellen-powiedziałam wbiegając na schody. 
Weszłam do łazienki wzięłam bardzo szybki prysznic i pomalowałam się lekko. Włosy pokręciłam przy tym oczywiście poparzyłam sobie rękę. Więc nałożyłam lekki bandaż. Pobiegłam do garderoby i wybrałam jakieś lepsze ciuchy. Spryskałam się perfumami i zeszłam do kuchni. Wzięłam ze stołu jabłko. Czas mi zleciał do 11:30. Wyszłam przed dom ponieważ już czekał na mnie Justin. Pocałowałam go i ruszyliśmy.
-Zdenerwowana?-spytał spoglądając na mnie.
-Trochę nie wiem czego się spodziewać-powiedziałam trzymając kurczowo końce mojej bluzki. 
-Nie martw się po prostu bądź sobą a będzie dobrze.
Podjechaliśmy pod studio gdzie już czekał na nas Scooter. Weszliśmy do środka. Nawet nie wiem kto poprawił mi makijaż ponieważ za dużo osób się tam przewijało. Jakaś kobieta podeszłam do mnie i zmontowała mi malutki mikrofon. Spojrzałam do lusterka i podbudowałam się trochę w duchu. Ujrzałam Justina i Scoota stojących przy samym wejściu na plan. Ustawiłam się obok Jusa i chwyciłam go za rękę i położyłam mu głowę na ramieniu. Na mniejszym telewizorze zobaczyliśmy blondwłosą Ellen. 
-Już za chwilę użycie najnowszą parę w showbiznesie ! Powitajmy Justina Bieber'a i Ronnie Meyer...

Kochani bardzo was przepraszam że chyba tydzień nie było rozdziału ani nic. Ale na prawdę nie miałam ani chwili czasu. Sami wiecie ponieważ sami macie swoje obowiązki. Więc wybaczycie mi? Poproszę 20 kom i następny rozdział :* Jesteście tam jeszcze ? :(

xoxo