Zwinnym ruchem otworzyłam drzwi z hebanowego drewna. Spojrzałam na osobę stojącą na progu. Włosy czarne jak u kruka, lekki zarost i te morskie oczy. Taki opis pasował tylko do jednej osoby. Kyle stał tam i lekko się uśmiechał. Zjechałam go wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. Ubrany był w czarną koszulkę na krótkim rękawie która idealnie podkreślała jego mięśnie, spodnie były ciemno niebieski lekko sprane na kolanach i czarne ciężkie buty. Założyłam kosmyk włosów za ucho i oparłam się o framugę drzwi.
-Hej-zaczął niepewnie.
-Cześć co cię tu sprowadza?-spytałam zakładając ręce na klatkę piersiową.
-Wpadłem spytać co u ciebie, może byśmy się spotkali...-urwał-przed tym jak wyjadę.
-Co? Gdzie ? Kiedy?-zalewałam go pytaniami nie czekając na odpowiedzi.
-Do Europy, mamy trasę z chłopakami. I wyjeżdżam za 3 dni-odpowiedział uśmiechając się pocieszająco.
-Gratuluję...
Nie dokończyłam bo z kanapy podniosła się Rebbeca. Machając biodrami podeszła do nas.
-Cześć, jestem Rebbeca, a ty?-pytała mierząc go wzrokiem tak jak ja przed chwilą.
-Kyle, miło mi-powiedział i podał jej rękę.
Poczułam ściśnięcie w żołądku. Ten gorzki smak zazdrości utkwił mi w ustach. Śmieszne, prawda ? Jestem zazdrosna o chłopaka który nie jest mój...
-Trasa po Europie, tak ?- spytała patrząc na niego.
-Tak, taneczna-odpowiedział.
-Jeśli chcesz oczywiście możemy się spotkać-powiedziała oblizując usta.
-Pomyślę, a ty Ronnie pomyśl o mojej ofercie-poprosił-będę leciał już późno.
Stwierdził i ujął moją dłoń. Pocałował ją a na mojej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce. Chłopak wyszedł. Miałam tak wielką ochotę go przytulić.A z drugiej strony chciałam go dogonić i kopnąć w kostkę za to że tu przyszedł i namącił mi w głowie. Do czasu tego spotkania wszystko było poukładane. Miałam z Justinem spędzić najlepsze urodziny mojego życia. Miałam być szczęśliwa. Śmiać się z byle czego. I cieszyć się z najgorszego prezentu. A teraz ? Teraz nie wiem co myśleć. Wspomnienia z Kylem kolidują z miłymi chwilami z Justinem. Poczułam przeszywający ból w głowie Złapałam się za nią ale chwilę po tym ból minął. Niepokojące... Odwróciłam się do kuzynki. Po jej minie można było wywnioskować że cieszy się z nowej zdobyczy. Zaśmiała się pod nosem i wróciła na kanapę. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę. Usiadłam przy blacie i wyciągnęłam swoją komórkę. Ze znudzeniem przeglądałam wszystkie portale społecznościowe jakie możliwe. Nagle dostałam sms'a od Emily z niepokojącą treścią "Włącz szybko kanał 1 !!!" Zaśmiałam się pod nosem ponieważ myślałam że lecą chłopcy z One Direction. Których Em jest wielką fanką. Weszłam do salonu i usiadłam obok Rebbeki na skórzanej kanapie. Włączyłam wskazany przez moją przyjaciółkę kanał . Były to wiadomości które już trwały nagle usłyszałam "Kanadyjski piosenkarz Justin Bieber złapany na zdradzie ! Może nie dosłownie, lecz do sieci trafił film z udziałem młodego artysty. Prawdopodobnie filmik został nakręcony zaraz po nocy spędzonej z tajemniczą dziewczyną. Co na to dziewczyna Bieber'a, Ronnie Meyer? Jak to znosi? W każdym razie życzymy jej siły aby to wytrwała."
Moje ręce zaczęły się trząść. Nie mogłam ich opanować. Obraz zamazywał mi się pod wpływem łez napływających mi do oczu. Pobiegłam na górę, nie czekając na złośliwy komentarz mojej kuzynki. Rzuciłam się na łóżko. Prawdopodobnie wylewając morze łez. Wszystkie poduszki były mokre. Zawiodłam się na najważniejszej osobie w moim życiu. To takie uczucie jakby ktoś wyrwał ci serce i poskakał na nim. Krzyczałam w poduszki aby choć trochę wyładować moje emocje. Miałam szczęście że rodziców nie było w domu. Bo musiałabym odpowiadać na miliony pytań. Chociaż kiedy ostatnio oni byli w domu... Justin niedawno wyznawał mi miłość. Do jasnej cholery przed chwilą wróciłam z mojej wymarzonej randki! Gdybym tylko wiedziała wcześniej... Z moich nieszczęsnych rozmyśleń wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi mojego pokoju...
I jak? Podobało się? Tak, na prawdę to sama nie spodziewałam się że to tak wszystko się potoczy. Miałam całkowite inne zakończenie w głowie. Ale wyszło jak wyszło. Troszke długo czekaliście, nie?Ale chyba wyszłam z wprawy do pisania rozdziałów. Jutro jadę na wycieczkę. A wracam w nocy z poniedziałku na wtorek. Więc dopiero jutro przeczytam komentarze od was... Poprosze 20 kom <33
KC MOCNO ! <333
PS. Jak się podoba nowy wygląd bloga ???
ASK
FACEBOOK
TUMBLR
niedziela, 24 listopada 2013
środa, 13 listopada 2013
Rozdział 61
A Justin zza pleców wyją różowe pudełko. Serce podeszło mi do gardła. Czułam pulsowanie serca w każdym kawałku mojego ciała. Moje myśli biegły powoli jak miód albo bardzo gęsta krew. Nie, nie cieszyłam się. Kocham Justina bezwarunkowo. Ale mam prawie 19 lat. Znacie takie uczucie gdy ściska wam żołądek i nic nie chcecie już robić ? Dokładnie tak się czułam.
-Justin, nie-powiedziałam odwracając głowę.
-O co chodzi ?-patrzył się na mnie oczami wielkimi jak spodki.
-Jestem za młoda żeby się żenić-powiedziałam wstając.
Justin wstał za mną i złapał mnie za ręce. Pociągną mnie na dół.
-A możesz najpierw otworzyć a potem planować naszą przyszłość?-spytał wybuchając śmiechem.
Z trzęsącymi się rękoma otworzyłam pudełko. Ujrzałam tam nie pierścionek a bransoletkę. Spojrzałam na mojego chłopaka zdezorientowana.
-Więc po tym jak odrzuciłaś moje nieplanowane "zaręczyny"-powiedział z sarkazmem w głosie- chciałem ci pokazać prezent dla ciebie.
-Czyli?-spytałam drapiąc się po głowie.
-Masz tu przed urodzinowy prezent-powiedział całując mój policzek.
Poczułam gorąco i cała moja twarz stała się czerwona z zażenowania. Justin lekkim ruchem wyjął bransoletkę z pudełeczka. Oplótł ją wokół mojego nadgarstka i zapiął.
-Pasuje?-spytał siadając obok mnie z wielkim uśmiechem na twarzy
-Ta..ak-powiedziałam jąkając się- przepraszam że tak zareagowałam-powiedziałam uśmiechając się najszczerzej jak potrafiłam.
-Kocham cię wariatko- pocałował mnie tak lekko jak płatki róży.
Przytuliłam się do niego i tak spędziliśmy resztę dnia. Było cudownie. Tylko nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Czyli jednak tam na górze jest ktoś kto o mnie dba. Nagle zaczął padać deszcz. Znacie te opowiastki które opowiadały wam mamy. Że gdy pada deszcz to anioły płaczą. Pomyślałam sobie że może i tym razem płaczą ale ze szczęścia.
-Zbierajmy się co-powiedziałam do Justina wstając i zasłaniając włosy swetrem.
Popatrzył w górę i przyznał mi rację.
-Szybko, weś koszyk-ponaglałam go.
-Spokojnie nie jesteśmy z cukru-stwierdził i złapał mnie za rękę.
Pobiegliśmy do samochodu. Gdy wsiedliśmy spojrzeliśmy na siebie i wyglądaliśmy jak zmokłe szczury. To znaczy ja. Justin wyglądał seksownie w mokrych włosach. Naprawdę. Przez całą drogę suszyłam włosy w klimatyzacji samochodowej. Wyglądało to komicznie. Dlatego Justin co chwilę wybuchał śmiechem.
-To nie śmieszne-powiedziałam czesząc moje gniazdo na głowie.
-Oj kochanie to jest śmieszne-powiedział skręcając w moją ulicę.
-Łatwo ci mówić ty wyglądasz seksownie z mokrymi włosami-powiedziałam przygryzając wargę.
-Oj przestań-powiedział przeczesując ręką włosy- jestem tylko trochę seksowny.
-Justin ! -krzyknęłam.
-Co? -spytał tym samym tonem-jestem tylko trochę seksowny a ty jesteś boginią.
Ustaliśmy pod mój dom. Zebrałam włosy w kucyk. Przysunęłam się do Justina i cmoknęłam lekko jego różowe wargi. Wyszłam z samochodu. Powiedziałam bez dźwięku "kocham cię" w stronę Justina. On odpowiedział mi tym samym.
Weszłam do domu. Rzuciłam torebkę na kanapę na której siedziała Becca oglądając kolejny odcinek Gossip Girl. Machnęła do mnie głową i wróciła oczami do ekranu. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo o tej porze. Pomyślałam więc że to może Justin. Otworzyłam je...
No, więc mamy rozdział 61 daleko już co nie? Trochę mi się wydaje że niestety nie mam już dla kogo pisać. Nie wiem może tylko mi się tak wydaje. A na razie przeczytajcie rozdział i dodajcie swoją opinię w komentarzu. Poproszę 15 kom. Widzimy się w następnym <3
ASK
FACEBOOK
TUMBLR
xxx
-Justin, nie-powiedziałam odwracając głowę.
-O co chodzi ?-patrzył się na mnie oczami wielkimi jak spodki.
-Jestem za młoda żeby się żenić-powiedziałam wstając.
Justin wstał za mną i złapał mnie za ręce. Pociągną mnie na dół.
-A możesz najpierw otworzyć a potem planować naszą przyszłość?-spytał wybuchając śmiechem.
Z trzęsącymi się rękoma otworzyłam pudełko. Ujrzałam tam nie pierścionek a bransoletkę. Spojrzałam na mojego chłopaka zdezorientowana.
-Więc po tym jak odrzuciłaś moje nieplanowane "zaręczyny"-powiedział z sarkazmem w głosie- chciałem ci pokazać prezent dla ciebie.
-Czyli?-spytałam drapiąc się po głowie.
-Masz tu przed urodzinowy prezent-powiedział całując mój policzek.
Poczułam gorąco i cała moja twarz stała się czerwona z zażenowania. Justin lekkim ruchem wyjął bransoletkę z pudełeczka. Oplótł ją wokół mojego nadgarstka i zapiął.
-Pasuje?-spytał siadając obok mnie z wielkim uśmiechem na twarzy
-Ta..ak-powiedziałam jąkając się- przepraszam że tak zareagowałam-powiedziałam uśmiechając się najszczerzej jak potrafiłam.
-Kocham cię wariatko- pocałował mnie tak lekko jak płatki róży.
Przytuliłam się do niego i tak spędziliśmy resztę dnia. Było cudownie. Tylko nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Czyli jednak tam na górze jest ktoś kto o mnie dba. Nagle zaczął padać deszcz. Znacie te opowiastki które opowiadały wam mamy. Że gdy pada deszcz to anioły płaczą. Pomyślałam sobie że może i tym razem płaczą ale ze szczęścia.
-Zbierajmy się co-powiedziałam do Justina wstając i zasłaniając włosy swetrem.
Popatrzył w górę i przyznał mi rację.
-Szybko, weś koszyk-ponaglałam go.
-Spokojnie nie jesteśmy z cukru-stwierdził i złapał mnie za rękę.
Pobiegliśmy do samochodu. Gdy wsiedliśmy spojrzeliśmy na siebie i wyglądaliśmy jak zmokłe szczury. To znaczy ja. Justin wyglądał seksownie w mokrych włosach. Naprawdę. Przez całą drogę suszyłam włosy w klimatyzacji samochodowej. Wyglądało to komicznie. Dlatego Justin co chwilę wybuchał śmiechem.
-To nie śmieszne-powiedziałam czesząc moje gniazdo na głowie.
-Oj kochanie to jest śmieszne-powiedział skręcając w moją ulicę.
-Łatwo ci mówić ty wyglądasz seksownie z mokrymi włosami-powiedziałam przygryzając wargę.
-Oj przestań-powiedział przeczesując ręką włosy- jestem tylko trochę seksowny.
-Justin ! -krzyknęłam.
-Co? -spytał tym samym tonem-jestem tylko trochę seksowny a ty jesteś boginią.
Ustaliśmy pod mój dom. Zebrałam włosy w kucyk. Przysunęłam się do Justina i cmoknęłam lekko jego różowe wargi. Wyszłam z samochodu. Powiedziałam bez dźwięku "kocham cię" w stronę Justina. On odpowiedział mi tym samym.
Weszłam do domu. Rzuciłam torebkę na kanapę na której siedziała Becca oglądając kolejny odcinek Gossip Girl. Machnęła do mnie głową i wróciła oczami do ekranu. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo o tej porze. Pomyślałam więc że to może Justin. Otworzyłam je...
No, więc mamy rozdział 61 daleko już co nie? Trochę mi się wydaje że niestety nie mam już dla kogo pisać. Nie wiem może tylko mi się tak wydaje. A na razie przeczytajcie rozdział i dodajcie swoją opinię w komentarzu. Poproszę 15 kom. Widzimy się w następnym <3
ASK
TUMBLR
xxx
poniedziałek, 4 listopada 2013
Rozdział 60
Wyjrzałam przez okno. Chociaż było ciemno to widziałam wszystko idealnie. Widziałam Justina wyglądał idealnie. Co mnie najbardziej zaszokowało? To że w rękach trzymał róże. Było ich tak wiele że nie mogłam ich zliczyć. Zbiegłam na dół gdzie siedziała moja kuzynka.
-Gdzie się tak wystroiłaś?-spytała przeglądając różowe pisemko o modzie.
-Zaraz zobaczysz-powiedziałam i uśmiechnęłam się podekscytowana.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Rebecca podniosła się ze skórzanej kanapy. Robiąc przy tym charakterystyczny dźwięk. Podeszłam do drzwi poprawiłam swoją sukienkę i je otworzyłam. Ujrzałam w nich uśmiechniętego Justina. Rzuciłam się na niego nie dając mu dojść do słowa. Pocałowałam go tak namiętnie jak nigdy. Czy robiłam to na pokaz przed Rebeką? W jakimś tam małym stopniu tak. Ale to wszystko wychodziło z mojego serca.
-Tęskniłam...-szepnęłam mu w malinowe usta.
Justin uśmiechną się i ostatni raz mnie cmokną. Podał mi róże które ledwo trzymałam.
-Justin, nie przesadziłeś?
-Jesteś moją księżniczką, musisz mieć wszystko co najlepsze.-stwierdził i puścił mi oczko.
-Ale pamiętaj, następnym razem wystarczy mi jedna róża-powiedziałam odstawiając róże.
Zerknęłam w poszukiwaniu mojej torebki. Zorientowałam się że nie mam jej w pobliżu.
-Poczekaj moment pójdę po torebkę-zmierzyłam wzrokiem Rebekę i poszłam drewnianymi schodami na górę.
-Gdzie się tak wystroiłaś?-spytała przeglądając różowe pisemko o modzie.
-Zaraz zobaczysz-powiedziałam i uśmiechnęłam się podekscytowana.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Rebecca podniosła się ze skórzanej kanapy. Robiąc przy tym charakterystyczny dźwięk. Podeszłam do drzwi poprawiłam swoją sukienkę i je otworzyłam. Ujrzałam w nich uśmiechniętego Justina. Rzuciłam się na niego nie dając mu dojść do słowa. Pocałowałam go tak namiętnie jak nigdy. Czy robiłam to na pokaz przed Rebeką? W jakimś tam małym stopniu tak. Ale to wszystko wychodziło z mojego serca.
-Tęskniłam...-szepnęłam mu w malinowe usta.
Justin uśmiechną się i ostatni raz mnie cmokną. Podał mi róże które ledwo trzymałam.
-Justin, nie przesadziłeś?
-Jesteś moją księżniczką, musisz mieć wszystko co najlepsze.-stwierdził i puścił mi oczko.
-Ale pamiętaj, następnym razem wystarczy mi jedna róża-powiedziałam odstawiając róże.
Zerknęłam w poszukiwaniu mojej torebki. Zorientowałam się że nie mam jej w pobliżu.
-Poczekaj moment pójdę po torebkę-zmierzyłam wzrokiem Rebekę i poszłam drewnianymi schodami na górę.
*oczami Justina*
Moja zapominalska dziewczyna poszła po torebkę. A ja przypomniałem sobie że nie jestem w pokoju sam. Na kanapie siedziała kuzynka Ronnie. Uśmiechała się do mnie tak przesadnie że myślałem że się porzygam.
-Cześć Justin-powiedziała i poklepała miejsce obok siebie na kanapie z nadzieją że usiądę. Hah nie, nie usiadłem. Wyjąłem telefon i sprawdzałem czy przygotowałem wszystko związane z randką.
-Ta, cześć-mruknąłem.
Dziewczyna oburzyła się i zarzuciła swoje blond włosy za siebie.
-Powiedz mi co w niej widzisz?-spytała z wyrzutem.
-Przepraszam?
-Powiedz mi...-zaczęła mówić.
-Kocham ją, dla mnie jest idealna w każdym calu-stwierdziłem.
-A ja nie jestem idealna?-spytała i obciągnęła swoją koszulkę aby było widać jej więcej piersi.
Prychnąłem i zakończyłem rozmowę z dziewczyną. Ponieważ ze schodów schodziło moje kochanie.
*wracamy do głównej bohaterki*
Torebkę znalazłam na łóżku. Sprawdziłam czy mam telefon, portfel itd. Zeszłam po schodach i ujrzałam Justina grzebiącego w telefonie. Co mnie wcale nie zdziwiło. Bo to jego ulubione zajęcie.
-Jedziemy ?-spytałam łapiąc go za rękę.
-Tak-cmokną mnie w usta tak że starł mój truskawkowy błyszczyk.
-I jak dobry błyszczyk?-spytałam śmiejąc się.
Przytakną mi głową i zaczął iść w stronę drzwi.
-Powiedz rodzicom żeby się nie martwili-mruknęłam do kuzynki.
Weszłam do samochodu Justina a ten zamkną za mną drzwi.
-Więc...-zaczęłam-jakieś wskazówki gdzie jedziemy ?
-Nic nie powiem-zaśmiał się.
-Mam się bać ?-spytałam włączając radio.
-Ze mną?-spytał-niczego nie musisz się obawiać.
Stukałam palcami o szybę. Rozmyślając gdzie Justin może mnie zabrać. Nim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Wyjrzałam przez okno i zorientowałam się że jesteśmy na zielonej górze a nad nią rozpościera się zachód słońca. Spojrzałam pytającym wzrokiem na mojego chłopaka a ten tylko się uśmiechną. Otworzył drzwi i wziął mnie za rękę.
-To co robimy ?-spytałam uśmiechając się.
-Piknik-odpowiedział.
Zaczęłam uśmiechać się tak że rozbolały mnie policzki a najgorsze było to że nie mogłam przestać.
-Mam nadzieję że Rebecca cię nie męczyła- powiedziałam pijąc pierwszy łyk soku pomarańczowego.
-Trochę-powiedział- ona na prawdę się tak zachowuje czy tylko udaje ?-spytał wybuchając śmiechem.
-To dopiero początek-powiedziałam trochę ciszej ale wystarczająco głośno aby usłyszał to Justin.
-Co masz na myśli ?-spytał przysuwając się do mnie złapał mnie za rękę.
-To że ona jest do wszystkiego zdolna zrobi wszystko aby nas rozdzielić-mimowolnie po moim policzku słynęła łza.
-Ej, ej nie płacz nie masz po co-powiedział i wytarł kciukiem moją łzę- kocham cię, rozumiesz?-spytał i pocałował mnie mocno.
Uśmiechnęłam się szeroko, a Justin zza pleców wyjął...
Przepraszam że tak długo czekaliście. Ale musiałam po układać sobie rozdziały. Rozpisałam je sobie więc chyba po woli wiem o co chodzi. W niedługim czasie pojawi się całkiem nowy wystrój bloga (mam nadzieję). Kochani już niedługo 28 000 wyświetleń. Niedawno takie rzeczy były tylko dla mnie WIELKIM marzeniem. Więc Never Say Never & Believe ! Kocham was.
Poproszę 20 kom. i następny rozdział. Jesteście tam jeszcze ??? :(
xxx
Subskrybuj:
Posty (Atom)