sobota, 25 maja 2013

Rozdział 22

-Przepraszam?- spytałam nie dowierzając w to co właśnie usłyszałam.
-Chcemy abyś z nim zerwała. Boimy się o ciebie, ten związek nie zakończy się dobrze.- powiedział tata poprawiając okulary które spadły mu na sam czubek nosa.
-Co wy możecie o mnie wiedzieć?- spytałam ale wiedziałam już że ta rozmowa skończy się kłótnią.
Rodzice spojrzeli na siebie. A w odpowiedzi usłyszałam głuchą ciszę. Wyrazy min moich rodziców budziły zdziwienie, szok i nie zrozumienie.
-Co nie wiecie co powiedzieć, na prawdę ? A te wszystkie dni kiedy was nie było. Ja rozumiem że macie pracę ale czy rodzina nie jest ważna? Wszystko było ok kiedy byłam małą dziewczynką. Mogliście załatwić mi nianię i nie czułam się samotna ale teraz. To ona najbardziej mi doskwiera.- powiedziałam patrząc na ich opuszczone głowy ze wstydu? Nie wiem.
-Rozumiemy że jesteś zła ale my cię kochamy i chcemy abyś wszystko miała. Chcemy abyś była bezpieczna. Więc musisz zakończyć związek z Justinem- powiedziała mama na zmianę z tatą.
-Możecie mi wszystko kazać ale to żebym zakończyła dopływ szczęścia w moim życiu to jest po prostu okropne- powiedziałam z łamiącym się głosem. Czułam jak obraz mi się zamazuje a płynna słona ciesz spływa po moich policzkach. Założyłam w pośpiechu moje czarne trampki i wybiegłam szybkim krokiem z domu mając jedynie telefon w kieszeni. Był wczesny wieczór i było dosyć jasno. Nałożyłam kaptur na głowę i jednym ruchem wykręciłam numer do Justina. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Justin?- spytałam załamującym się głosem
-Tak kochanie co jest?- spytał ze strachem
-Proszę cie przyjdź do mnie potrzebuje cię- powiedziałam przeczesując jedną ręką włosy.
-Kotku spokojnie gdzie jesteś?
-Jestem niedaleko domu.- powiedziałam
-Już jadę.- powiedział rozłączając się.
Szłam ulicą nagle rozpadał się deszcz moje długie włosy stały się zimne i ciemniejsze od deszczu. Mimo tego zdjęłam z głowy kaptur przekręcając głowę w stronę nieba. Zrozumiałam że stoję na środku ulicy. Zeszłam na chodnik i usiadłam na krawężniku chowając twarz w dłonie. Zaczęłam oddychać nie równomiernie. Nagle zobaczyłam parę metrów dalej parkujący samochód. Wysiadł z niego Justin gdy mnie zobaczył zaczął biegnąć w moją stronę. Gdy znalazł się u mojego boku rozpłakałam się na dobre i wtuliłam w jego ciepły tors. Moje ciuchy pod wpływem deszczu stały się ciężkie i zimne.
-Kochanie co jest grane?- spytał głaszcząc mnie po włosach.
-Moi rodzice..- zaczęłam się jąkać więc nie dokończyłam
-Co z nimi?- spytał biorąc moją twarz w swoje ciepłe ręce.
-Oni..-zacięłam się na chwile- oni chcą żebyśmy zerwali...

Przepraszam że tak późno. Dzisiejszy dzień świetny po prostu <3 Najlepsze świętowanie urodzin :)
Rozdział troszeczkę krótki ale nie długo będą robić się coraz dłuższe bo wakacje. Mam nadzieje że się podobał.

Ask:http://ask.fm/Julciiiia
Facebook:http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl
Tumblr:http://itsonlyhumanpain.tumblr.com/
XO

3 komentarze: