piątek, 24 maja 2013

Rozdział 21

Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem i zdezorientowaniem.  Do salonu śpiesznym krokiem weszli moi rodzice. Z torbami różnych rzeczy jak się później okazało miały być dla mnie. Rodzice zawsze wynagradzali mi te ich długie podróże i nie bycie w domu. Przynajmniej tak im się wydawało. Niestety tak nie było. No dobrze może na początku jako mała dziewczynka kochałam te rzeczy z różnych zakątków świata. Ale teraz? To tylko nic nie warte rzeczy. Wolałabym mieć rodziców którzy mają normalną pracę w mieście. Może i zarabiali by mniej ale miałabym rodzinę w komplecie.
-Mamo,tato? Co wy tu robicie?-spytałam podnosząc się z kanapy a za mną tą funkcję powtórzył Justin.
-Nie cieszysz się córeczko przyjechaliśmy po prostu wcześniej- powiedziała mama całując mnie w policzek.
-Dobry wieczór państwu- powiedział mój chłopak podając rękę mojemu tacie, a moją mamę pocałował w dłoń.
-Dobry wieczór Justin.- powiedział mój tata podnosząc jedną brew i spoglądając na mnie znacząco. Pokręciłam tylko przecząco głową spoglądając na mojego rodzica.
-Ja już będę niestety leciał mama się martwi- odparł całując mnie w policzek i żegnając się z moimi rodzicielami.
-Ja lecę na górę umyć się - powiedziałam spoglądając na uśmiech mojej mamy.
-Dobrze ale wróć do nas potem musimy z tobą porozmawiać- powiedziała moja mama stawiając torby na stole.
-Mam się bać?- spytałam idąc w stronę schodów.
-Zobaczymy- odparł tata siadając na kanapie.
Weszłam na górę. Wzięłam z wielkiej garderoby strój do spania i wolnym krokiem poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic rozluźniając swoje wszystkie mięśnie. Z uśmiechem wyszłam z kabiny. Podeszłam do lustra i zauważyłam że strasznie schudłam. Wzięłam szczotkę do włosów i  powolnym ruchem zaczęłam  przeczesywać moje długie włosy. Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu. Moi rodzice siedzieli na kanapie i zanudzali się wciąż tymi samymi programami w telewizji.
-Dobrze słucham o co chodzi?- spytałam siadając w fotelu na przeciwko rodzicieli.
-Tak córeczko chcieliśmy się spytać jak układa ci się z Justinem- spytała mama zakładając nogę na nogę.
-Yyyy... chyba dobrze- powiedziałam lekko zestresowana przeczesując włosy ręką.
-Prosze cie Marie nie owijajmy w bawełnę- powiedział tata poprawiając kołnierzyk w swojej śnieżnobiałej koszuli- chodzi o to, że boimy , przecież wiesz że jego fanki są nieobliczalne. Co będzie jeśli coś ci zrobią?- w mojej głowie przeleciał obraz z dzisiejszego wypadu do kina. Dziewczyna która mnie wyzywała siedziała w  mojej pamięci.
-My widzimy że się kochacie, i wiemy że Justin to dobry chłopak. Ale kotku musisz zrozumieć że boimy sie o twoje bezpieczeństwo- powiedziała cicho mama.
-Przecież Justin nie pozwoli żeby coś mi się stało- powiedziałam patrząc na nich z szeroko otworzonymi oczami , przygryzając wargę.
-Córciu chcemy abyś z nim zerwała...

Jezus Maria dzień do niczego humor okropny i strasznie się boję o jedną osobę więc trudno mi było napisać rozdział. Przepraszam że tak późno.

Ask:http://ask.fm/Julciiiia
Facebook: http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl
Tumblr:http://itsonlyhumanpain.tumblr.com/
XOXO

1 komentarz:

  1. cześć, cześć.
    słuchaj, looknęłam dziś z ciekawości na ten ostatni rozdział, bo widziałam link na fb, no to mnie zainteresowało.
    jakąś tam wielką fanką Justina nie jestem, ani nic, ale jego niektóre piosenki lubię..
    hmm. powiem ci tak, mi się strasznie podoba, tworzysz naprawdę świetne opowiadanie, a każdy rozdział trzyma w niepewności, świetne <3
    oby tak dalej,
    ps. ja prowadzę photobloga, tak po prostu,
    zapraszam do lajkowania i komentowania ;)
    http://www.photoblog.pl/krzempus/151302410#

    OdpowiedzUsuń