środa, 8 maja 2013

Rozdział 7

-On...-Christian zamarzł
-Krde Chris nie wkurzaj mnie lepiej mów!-krzyknęłam cała spocona ze strachu.
-Ronnie on nie jest teraz w dobrym stanie, po prostu boję się o niego.-powiedział ze strachem w głosie.
-Dobra człowieku ale powiedz mi co on zrobił.-powiedziałam stanowczo ubierając się.
-Zadzwonił do mnie i powiedział , że za wszystko przeprasza. I , że za chwilę skończy się jego męka.-powiedział na jednym oddechu.
-Chris przyjedź do mnie natychmiast- powiedziałam i rozłączyłam się.
Pobiegłam do pokoju rodziców i powiedziałam , że Justinowi coś się stało i muszę pilnie wyjść. O dziwo nie mieli nic przeciwko temu. Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy i wybiegłam przed dom. Christian już czekał na mnie. Weszłam szybkim krokiem do samochodu. Tak naprawdę to biegłam do niego nie patrząc na przeszkody. Z Chrisem tylko się przywitałam i dalej panowała grobowa cisza. Dojechaliśmy bardzo szybko. I muszę powiedzieć ,że Christian nie należy do spokojnych kierowców. Wbiegliśmy do domu Justina. Krzyczeliśmy ile sił w płucach a odpowiedziałam nam głucha cisza. Wbiegliśmy do łazienki. Gdy tam weszłam nogi się pode mną ugięły. Widok osoby , którą kochasz rozwala cię od środka. Justin leżał oparty o wannę z rękami mimowolnie rozłożonymi. Najgorszym widokiem były jego ręce. Pokiereszowane ostrym przedmiotem. Miałam wrażenie, że on tego chciał od nas odejść ale odgoniłam od siebie tą myśl.
-Jezus Maria Chris !!! Chodź tu szybko.- krzyknęłam ile sił w płucach.
-Jezu ! - reakcja chłopaka który widzi swojego przyjaciela w obliczu śmierci.
-Dzwoń po pogotowie do jasnej cholery ! -krzyknęłam. Na co Christian wyją telefon i szybko wybrał numer na pogotowie. Ratownicy przyjechali szybko. Ja z Chrisem także pojechaliśmy do szpitala i zadzwoniliśmy po mamę Justina. Gdy przyjechała nie wyglądała jak ta kobieta którą znałam: wesoła i uśmiechnięta. Do szpitala przyjechała kobieta z oczami czerwonymi od płaczu i trzęsącymi się rękami. Przytuliła mnie i rozpłakała się ja płakałam razem z nią. Bo tak naprawdę myślę , że dalej kocham Justina i gdybym go straciła to tak jakbym straciła własne serce. Gdy tak czekaliśmy pod salą Biebera. Nic się nie działo po niecałej godzinie przyszedł lekarz , który oznajmił , że możemy wejść do sali ale, żebyśmy się przygotowali na to jak chłopak wygląda.



                                                                        ***
W jego sali było zimnie i nieprzyjemnie białe ściany nadawały temu pomieszczeniu surowy nastrój. Gdy zobaczyłam Justina przez szybkę w drzwiach moje serce zamarło. Chris objął mnie ramieniem po przyjacielsku co dodało mi otuchy. Udało mi się na własnych siłach wejść. Ale to co zobaczyłam gdy do niej weszłam przeszło wszelkie oczekiwania...



Kochani wiem wiem dorczyłam się  z wami ale jednak dodałam to jak mi dziękujecie za rozdział przyprawia mnie o szeroki uśmiech. Tak więc jest 7 i myślę, że wam się spodoba.
Wszelkie pytania http://ask.fm/Julciiiia :)
Nasza strona na fb http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl :)
         
                                         Całusy Shiny :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz