(włączcie to)
Ludzie myślą że słowa nie ranią... Mylą się ranią bardziej niż czyny.
Wpadłam na niego... Jego czekoladowe oczy świdrowały mnie od góry do dołu. Usłyszałam lekkie grzmienie prosto z nieba i całkiem duży deszcz spadł na nas znienacka. Podniosłam głowę w stronę nieba z pytaniem w głowie:Dlaczego mi to robisz? Wróciłam wzrokiem do chłopaka którym był Justin. Tak bardzo chciałam do niego podejść i się w niego wtulić. Nie mogłam. Coś w środku mnie zatrzymywało. Staliśmy tak cali mokrzy patrząc na siebie. W mojej głowie panował chaos którego mój biedny mózg nie dawał rady opanować. Widziałam że Justin za każdym razem gdy chciał coś powiedzieć opanowywał się. On albo coś co tkwiło w jego sercu.
-Proszę... proszę powiedz coś-powiedział podchodząc do mnie i głaszcząc mnie po policzku. Moja reakcja była przewidywalna. Strząchnęłam jego ręke. On patrzył na mnie oczami pełnymi łez. Zagryzał wargę ze zdenerwowania i co chwilę opuszczał głowę.
-Co mam ci powiedzieć?-spytałam ale w odpowiedzi dostałam ciszę-Cieszę się że cię widzę ale mnie zraniłeś? Nie Justin coś tu jest nie tak.-stwierdziłam.
-Proszę daj mi szansę-opuściłam głowę, zwyczajnie bałam się spojrzeć mu w oczy-daj namówić się na jedno spotkanie po tym możesz mnie wymazać ze swojego serca-powiedział po czym wziął moją rękę i dotkną swojego serca.
-Dobrze ostatnią pamiętaj-powiedziałam.
-Oczywiście spotkajmy się w parku za pół godziny, dobrze?-spytał kiwając głową.
-Ok-powiedziałam-pa-dopowiedziałam i zaczęłam biec do domu. W mojej głowie zaczął szaleć huragan... dosyć mocny. Weszłam do domu i przywitałam się z rodzicami. Weszłam do swojego pokoju i szybko się przebrałam. Moje niesforne włosy spięłam w luźnego koka.
-Córciu gdzie idziesz?-spytała moja mama gdy schodziłam po schodach.
-Spotkać się z Justinem-powiedziałam przyciszając lekko głos gdy wymawiałam jego imię jakbym się go bała.
-Leć i baw się dobrze Justin to dobry chłopak-powiedziała i z uśmiechem na ustach wróciła do kuchni.
"Jasne" pomyślałam z kpiną w głowie. Wyszłam z domu i zaczęłam swoją wędrówkę do parku. Wyglądałam jakbym szła na skazanie. W końcu doszłam do celu. Jednak ku mojemu zdziwieniu nie zastałam tam Justina...
Przepraszam że taki krótki. Jestem zmęczona ale chyba ok.
Ask
Facebook
XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz