(włączcie to)
Spojrzał na mnie i uśmiechną się szeroko. Zdziwiło go to że nie odwzajemniłam tego gestu usiadł obok mnie biorąc mnie za rękę którą natychmiast wyrwałam.
-Kochanie co się stało?-spytał z troską która w tym momencie mnie rozbawiła.
-Hah teraz jesteś taki troskliwy?-spytałam z ironią w głosie.
-Co n...nie rozumiem.-powiedział przyglądając mi się ze strachem w oczach.
-No dobrze...-zaczęłam i chwyciłam jego telefon- no to może to cię oświeci-powiedziałam pokazując mu sms'a.
-Ale kotku..
-Nie kotkuj mi kłamco- przerwałam mu ale już nie dałam rady zatrzymać łez które spływały po moich policzkach.
-Ronnie to nie tak jak myślisz..-powiedział opuszczając głowę.
-Wiesz co? Od wal się ode mnie! -krzyknęłam i wybiegłam z jego domu.
Za sobą słyszałam głośne wołanie mojego imienia. To dziwne... Myślałam że gdy będzie mnie wołał wrócę. Bez zastanowienia. A jednak w tym momencie kierowała mną tylko złość. Fartem mieszkałam niedaleko Justina (jak już wiecie) więc miałam 5 min do domu. Z moim tempem dotarłam tam szybciej niż się spodziewałam. Na progu przywitała mnie moja mama. Dla której szokiem było widzieć swoje dziecko w takim stanie. Padłam w jej ramiona i rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Opowiedziałam jej wszystko a ona o dziwo broniła Justina. Przywitałam się z tatą krótkim cześć i poszłam na górę. Tak taki jest mój tata jeśli wie że coś się stało ale powiedziałam o tym tylko mamie to nie drąży, po prostu. Poczułam wibracje w dłoni. Spojrzałam zapuchniętymi od płaczu oczami na ekran mojego telefonu. Dzwonił Justin. Szybkim ruchem wybrałam odrzuć. Na resztę dnia w sumie to wieczora wyłączyłam urządzenie. Jeśli można tak to nazwać. Rzuciłam telefonem o podłogę i tak go zostawiłam. Poszłam tempem zombie do łazienki. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Każdy włos w inną stronę,czerwone i zapuchnięte oczy, brak uśmiechu. Tak w tym momencie to byłam ja. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Woda która ciekła na moje nagie ciało była zimna mogłam nawet powiedzieć , że lodowata. Teraz nie miało to dla mnie znaczenia. Przypomniałam sobie wszystko: Justin i ja w szpitalu, wybieranie dziewczyny do teledysku, nasz wspólny wyjazd. Zaczęłam się śmiać. Nagle śmiech zmienił się w histerie tak mocną że osunęłam się po ścianie i zaczęłam szlochać. Wciąż nie uspokojona wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Niestety nawet on miał zapach Justina. Spojrzałam w lustro czesząc włosy. Po prostu stałam i czesałam. Osoba która by teraz na mnie spojrzała, doznała by szoku. Wyglądałam jak postać z horroru. Wolnym krokiem udałam się do swojego pokoju. W mojej głowie był mętlik. Kocham go ! Tak cholernie go kocham a jednak nienawidzę. Tak podjęłam już decyzję wyjeżdżam...
No kochani więc to był jednak smutny rozdział. A jednak mi się podoba. Naprawdę długo myślałam nad tym rozdziałem. Mam nadzieje że w miarę mi wyszedł. Wiem że niektóre osoby mówiły mi że ten rozdział będzie oklepany ale to jednak mój blog. Więc notka jest jaka jest.
Rozdział dedykuje dziewczynom z 1 g. którym już wcześniej obiecałam. A w szczególności dla Julii i Kasi które czytają mojego bloga. Mam nadzieję że wam się spodoba.
Kontakt:
XOXO
Kocham Twoje opowiadanie ! ♥
OdpowiedzUsuńPisz dalej ;3