Wyjeżdżam... Te słowo paliło moje serce całą noc. Moich myślach pojawiał się jeden obraz... ja na lotnisku płaczę... I to tyle. Moje gardło piekło nie miłosiernie przez ciągłe zatrzymywanie płaczu. Przewracałam się z boku na bok. Jego głos był w mojej głowie. To jak wołał moje imię dobiło mnie...
*Oczami Justina*
Dlaczego ona jest taka uparta? Dlaczego nie chce mnie wysłuchać? Moja noc wyglądała strasznie... Pytacie czy spałem? Nic z tych rzeczy. Byłem tak cholernie przerażony tym że ją straciłem że nie dałem rady. Za każdym razem gdy moje zmęczone powieki opadały do snu ,budził mnie obraz w mojej głowie. Widok mojej ukochanej która płacze i cierpi. I to przeze mnie. Nie życzę tego uczucia żadnemu wrogowi. Ta bezsilność może dobić nawet największego twardziela. Muszę coś z tym zrobić. W między czasie tego chaosu który dział się w mojej głowie, obmyśliłem plan. Skoro wszyscy wiedzą że tylko przyjaźnię się z Arianą muszę po prosić ją aby do mnie przyjechała. Może ona wytłumaczy Ronnie tą całą sytuację. Boję się o nią...
*wracamy do głównej bohaterki*
Przez moje śnieżno białe firanki przebiły się cieniutkie promienie słoneczne. Od wróciłam niechętnie głowę w tamtą stronę. Moją uwagę przykuł telefon który rozwaliłam na malutkie kawałeczki. Podniosłam się i pozbierałam go. Niechętnie złożyłam go do kupy. Po włączeniu znalazłam 85 nieodebranych połączeń od Justina, 15 od Emily i 18 od Chrisa. Wiadomości było co najmniej więcej. Nie odpisywałam na żadne udałam się pędem żółwia do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Kim była ta dziewczyna? Na pewno nie tą samą osobą przed poznaniem Justina. Mogę powiedzieć że wyglądałam gorzej niż wczoraj. Ta noc nie wpłynęła na mnie dobrze wręcz przeciwnie. Rozebrałam i wolnym krokiem udałam się pod prysznic. Odkręciłam wodę. Pierwsze kropelki cieczy dotknęły moje ciało. Moją reakcją było lekkie wzdrygnięcie. Gdy prawie się ogarnęłam wyszłam z kabiny i udałam się do pokoju. Weszłam do garderoby i postanowiłam dzisiaj pobiegać wiec wybrałam ten strój. Udałam się na dół. Oczywiście w domu słychać było tylko kroki moich conversów. Wszędzie pusto. Lekkim krokiem weszłam do kuchni i wzięłam sobie jabłko które natychmiast zjadłam. Wzięłam swojego iPoda i słuchawki. Tak zaopatrzona wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Włączyłam sobie rześką piosenkę. I nagle zaczęłam biec jakby ktoś mnie ciągnął. Nie wiedziałam gdzie biegnę. Ale wiedziałam że potrzebuję chwili dla siebie. W mojej głowie pojawiło się stwierdzenie, nie wiem skąd. "Skoro Justin się nie odzywa to znaczy że coś planuje...". Jeszcze nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Wbiegłam do parku. Usiadłam zmęczona na ławce obok skateparku. Po oglądałam chłopaków którzy wykonywali przeróżne triki na deskach. Po parku minutach siedzenie i przyglądaniu się temu. Postanowiłam odnowić swoją jazdę na desce. Zaczęłam biec w stronę powrotną. Nagle wpadłam na...
Przepraszam że tak długo czekaliście. Nie wiem co sie ze mną dzieje nie po trafie już pisać. Nawet próbowałam to napisać na wycieczce ale mi się nie udało. Co tu dużo gadać miłego czytania...
Kontakt:
Ask
Tumblr
XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz