piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 70

Poczułam ciepło czyjegoś ciała. Takie dziwne znajome... Założyłam włosy za ucho i poczułam czyjąś dłoń na mojej. Gwałtownie się odsunęłam. Obróciłam lekko głowę. Obok mnie siedział chłopak w szarym kapturze na głowie.
-Znamy się ?- spytałam próbując dostrzec kto się tam chowa.
-A jak sądzisz-odwrócił się do mnie a ja zamilkłam.
Obok mnie siedział...Justin ! Spoglądałam na niego. Obejrzałam każdy kawałek jego twarzy. Na jego twarzy gościł lekki uśmiech.
-Co? Co, ty tu robisz? - spytałam niemalże krzycząc.
-Przyjechałem do ciebie. Słuchaj Ronnie ja nie mogę tak żyć. Każdego dnia czuje że czegoś mi brakuje...-odpowiedział swoim aksamitnym głosem.
-Czego?-spytałam wstając gwałtownie z ławki.
-Ciebie zrozum ja dłużej tak nie moge...
-A ja mogę ?! Widzisz jak wyglądam. Nigdy w życiu tak nie cierpiałam.
-To dlaczego nie możemy być razem?- spytał wstając za mną
-Dlaczego? haha-zaczęłam swój histeryczny śmiech- dlatego że zmieniłeś się nie do poznania, Justin do cholery ty mnie zdradziłeś!
Usiadł z powrotem na ławkę. Chowając twarz w dłoniach. Złapał mnie swoją zimną ręką i pociągnął abym usiadła obok niego.
-Wiem, ale strasznie tego żałuje. To była moja najgorsza decyzja. Zmieniłem się uwierz mi proszę... Daj mi kolejną szansę. Proszę...
-Justin ale musisz być świadomy tego że to twoja ostatnia szansa.. Jeśli powtórzysz ten wybryk z nami koniec. Nie dzwonisz do mnie ani nie piszesz, rozumiesz?
Nie odpowiedział. Podniósł mnie i zaczął kręcić dookoła własnej osi.
-Hej, hej ! Nie tak szybko nadal jestem na ciebie zła.-powiedziałam uśmiechając się mimowolnie.
-Dobrze to może dasz zaprosić się na ciastko na osłodzenie humoru ?-spytał podając mi swoje ramię.
Zaplotłam w jego ręką swoją i wolnym krokiem ruszyliśmy do kawiarni.
-Więc nowy Justinie co u ciebie ? -spytałam zagadując.
-Nowy Justin, pisze piosenki i ciężko pracuje-powiedział szczerząc do mnie swoje śnieżnobiałe ząbki- a u ciebie stara Ronnie ?
-Nie widzisz ? Jesteśmy w Nowym Orleanie trasa taneczna te sprawy Justin.-powiedziałam śmiejąc się, nagle coś wpadło mi do głowy.
-Justin ?-zagadnęłam miło odwracając głowę w jego stronę tak aby na mnie spojrzał.
-Hmm?
-Bo jest taka sprawa, chłopaki wyskoczyli z pomysłem abym zaśpiewała na pokazie i....-pociągnęłam- chciałbyś zaśpiewać ze mną ?
-Będę zaszczycony haha- zaczął śmiać się jak 5 latek.
Resztę tej krótkiej drogi szliśmy w milczeniu. Co dało mi chwilę na zastanowienia. Dosłownie po mojej głowie latało tysiąc innych myśli. Ale taka która odbijała się echem była "Co jeśli on cię ponownie zdradzi?"
Starałam się całymi siłami odgonić ją ode mnie. Kawiarnia była z dwieście metrów od nas więc doszliśmy w mgnieniu oka. Jej wnętrze było strasznie przytulne. Na każdej kanapie były koce. Ściany były koloru pudrowego różu. Wyglądała jak we śnie. Usiedliśmy razem przy stoliku. Wtopiłam się w mięciutką kanapę i myślałam że odpłynę tam. Cóż 2 godziny snu to zdecydowanie za mało dla mnie. Do naszego stolika podeszła blondynka z włosami do pasa. Tak patrzyła się na Justina że myślałam że jej ślina pocieknie.
-Co dla państwa podać?-spytała ale tak naprawdę udawała że mnie tu nie ma.
-Poprosimy dwa razy cappuccino i dwa razy szarlotkę?- powiedział pytającym tonem odwracając się w moją stronę.
-Dobrze przyniosę za chwilę. Ale... ty jesteś Justin Bieber, mogę autograf ?- spytała machając włosami na prawo i lewo.
Justin wyciągną pisak który zawsze nosi w kieszeni i podpisał się jej an serwetce. Dziewczyna zabrała ją i odeszła kołysząc biodrami jakby miała wstrząsy. Zaśmieliśmy się razem z Justinem. Nagle ktoś wszedł do sali na co Justinowi zrzedła mina...

Kochani, wiecie co kocham was za to że codziennie tu wchodzicie nawet jeśli nie mam czasu na napisanie rozdziału. Mam z was pare takich osób które nie wypominają mi jaka to ja nie jestem. Nie narzekacie na mnie. I pamiętajcie dla mnie jesteście idealni wszyscy ! Poproszę 10 komentarzy <333
PS. Wszelkie komentarze obrażające mnie, blog lub propagujące nienawiść zostają NATYCHMIAST
usunięte !

TWITTER
FACEBOOK
ASK
TUMBLR
xx

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 69

Aktualnie siedziałam w swoim pokoju hotelowym. Nie powiem całkiem ładnym. Ściany były koloru kawy z mlekiem, a na nich wisiały obrazy związane z tańcem. Co bardzo mi się spodobało. Byłam właśnie po pierwszej próbie. Niby wszystko ok ale w pewnym momencie poczułam taką pustkę której nie da się opisać. Chłopcy bawią się w najlepsze i rozumiem to.Ale ja nie potrafię. Aby uniknąć niepotrzebnych głupich pytań udaje że wszystko jest ok. Uśmiecham się, cieszę się z byle czego. Ale po telefonie od Chrisa na temat Justina jakoś nie potrafię. Może to czas by zapomnieć ? Może będzie mi chociaż odrobinkę lżej. Usłyszałam pukanie do swoich drzwi, dosyć mocne.
-Kurde, pali się...-mruknęłam pod nosem.
Za drzwiami zobaczyłam moją całą grupę. Śmiali się tak głośno że na pierwszy rzut oka można było by pomyśleć że są pijani.
-Ronnn!- krzyknęli śmiejąc się jednocześnie.
-A wy co zabalowaliście troszkę, co ?
-Tylko troszeczkę- powiedział Ryna pokazując na palcach.
Zerknęłam na każdego dyskretnie. I nie powiem otaczam się samymi przystojniakami. Powinno mnie to cieszyć, prawda?
-W każdym razie wychodzisz z nami do restauracji ?-spytał Kyle opierając się o framugę moich drzwi.
-Hmm nie posiedzę troche odpoczne ale wy bawcie się w najlepsze-powiedziałam sztucznie się uśmiechając- tylko nie za dobrze pamiętajcie że jutro mamy próbę.
Pożegnali mnie troszkę nie trzeźwymi uśmiechami. I odeszli popychając się nawzajem. "Jak dzieci." Pomyślałam i wróciłam do pokoju. Położyłam się i zaczęłam przelatywać po kanałach. Poważnie nie było tam nic ciekawego. Podeszłam do okna widok miałam nieziemski. Oparłam głową o szybę. I zaczęłam myśleć o wszystkim po kolei o Justinie, rodzicach, Em i Chrisie a także o tym gdzie się obecnie znajduje. Cofałam się do tyłu i dokładnie analizowałam każdą podjętą decyzję. To nie jest normalne, że męczy mnie życie jakie sobie wymarzyłam. Mój pokój był ogromy więc postanowiłam trochę poćwiczyć. Włączyłam muzykę tak aby nie słyszeć własnych myśli. Usiadłam na podłodze i zaczęłam się rościągać. Zawsze to kochałam mimo bólu zawsze to mnie uspokajało. Zmęczona postanowiłam wyjść na spacer troszkę dotlenić sobie mózg. Założyłam cieplutki sweter i wyszłam. W windzie spojrzałam w lustro. Przeraziłam się ponieważ każdy mój kosmyk włosów sterczał w inną stronę. Przygłaskałam trochę włosy i wyszłam z hotelu. Na przeciwko jego był park więc postanowiłam udać się w tamtą stronę. Jezu jaka ja jestem żałosna i samolubna. Przyjechaliśmy tu do Nowego Orleanu aby się bawić i pokazywać dla naszych fanów że kochamy to co robimy. A w tym czasie co ja robię ? Użalam się nad sobą. Jestem już dorosła więc nie powinnam się tak zachowywać. Powinnam zamknąć tamten rozdział mojego życia i żyć tak jak chcę. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz "Em <3" odebrałam bez żadnego zastanowienia.
-Hej mała, jak sobie radzisz?-spytała z troską a w tle usłyszałam śmiech Chrisa i Hope.
-Wiesz różnie to bywa-powiedziałam udając szczęśliwy ton- a co u ciebie i Chrisa?
-Wiesz bez zmiany ale muszę cię zaskoczyć....Chris szuka pracy !-krzyknęła podekscytowana.
-Żartujesz? Cieszę się. A co u...-zacięłam się.
-Nie za dobrze-Em od razu zrozumiała- rozmiawia tylko z Chrisem, słyszałam że nagrywa nowe piosenki-powiedziała cicho.
-Em, nie mów mu że pytałam. Nie chce żeby robił sobie nadzieje,ale...
-Ale ty wciąż go kochasz prawda?-spytała wzdychając.
-Wiesz co muszę kończyć pogadamy jutro, kocham cię-mówiłam szybko zachrypniętym głosem żeby się nie rozpłakać.
-Ja ciebie też..
Rozłączyłam się szybko i usiadłam na  ławkę. Podkuliłam nogi a twarz schowałam w dłonie. Zaczęłam szybko oddychać. Nagle totalnie się rozkleiłam. Nie chciałam tego.. Ale to było silniejsze ode mnie. Potrzebowałam kogoś z kim mogłabym teraz pogadać wypłakać się w rękaw. To znaczy mogłabym to powiedzieć wszystko chłopakom ale to nie to samo co zaufana przyjaciółka. Siedziałam tak dłuższą chwilę. Nagle poczułam ciepło czyjegoś ciała. Ktoś usiadł obok mnie...

Kochani ! Wiem że na pewno jesteście na mnie źli. I ja jestem zła na samą siebie. Ale nie jest dobrze. Nie mam czasu na bloga mimo to piszę kawałeczkami w ciągu dnia. Gdym napisała go szybciej to był by do niczego. Mam nadzieję że mi wybaczycie. Poprosze 15 komentarzy. Mam do was prośbę czy możecie napisać mi jakieś słowa otuchy w komentarzach? Mogę na was liczyć ?
#staystrong

TWITTER
ASK
FACEBOOK
TUMBLR
xxx