środa, 25 września 2013

Rozdział 55

Zeszłam powolnym krokiem po schodach. Oczywiście zaraz za mną pojawiła się Rebecca. Westchnęłam tylko i otworzyłam drzwi. W drzwiach stał mój wypucowany i wypachnidlony chłopak.
-Hej kotku-powiedział i cmokną mnie w usta-ślicznie wyglądasz.
-hmmmm-odezwał się ktoś za nami.
-A tak Justin to jest Rebecca-przedstawiłam ich sobie.
-Miło mi cię poznać-powiedziała kuzynka i zatrzepotała rzęsami.
-Tak mi ciebie też-powiedział Justin i wrócił wzrokiem do mnie-jedziemy?-spytał.
-Tak już.
Wyszliśmy z domu. Szłam z Justinem za rękę ale czułam jak Becca zjeżdża go wzrokiem. Wsiedliśmy do samochodu i wyciągnęłam telefon z torebki i  napisałam sms'a do Emily. "Uwaga już jedziemy z Rebeccą na grzbiecie.". Nie czekałam długo na odpowiedź nawet wydawało mi że czekała jak dam znać. "Jak się zbliży do mnie lub do Chrisa, zabiję!". Na prawdę tym razem Em nie żartowała. Bardzo ją bolało jak Becca całowała się z jej byłym chłopakiem. Dojechaliśmy na miejsce już z daleka słychać było muzykę. Złapałam Justina kurczowo za ramię i weszliśmy do środka. Dookoła przewijało się strasznie dużo ludzi połowa była z naszej strony a druga połowa to znajomi chłopaków. Wszędzie stały puste butelki i prawie za każdym zakrętem można było można spotkać całującą się parę. W pewnym momencie spotkaliśmy nowo upieczonych rodziców.
-Yo Chris chłopie zaszalałeś-powiedział Justin i przywitali się ze sobą.
-Jak się czujesz?-spytałam Em i pocałowałam ją w policzek.
-Szczęśliwa i to bardzo jesteśmy tu wszyscy razem-zwróciła się do nas-po tych wszystkich przeżyciach wciąż jesteśmy przyjaciółmi.
-Em no przestań bo Justin zaraz będzie płakał-stwierdził Chris i walną go w ramię.
-Oj dobra koniec tego gadania-powiedziałam-idziemy się bawić!
Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Rebeki. Nie widziałam jej nigdzie ale jakoś mnie to specjalnie nie zmartwiło. Miałam ją zabrać na imprezę a nie być jej niańką. Każdy z nas wziął po piwie. Dla mnie i Em to wystarczy bo mu lubimy "pamiętać" co się działo zeszłej nocy. Ale jakoś chłopcy się nie hamują z piciem. Najlepsze jest to że gdy Justin pije to nie zmienia swojego zachowania dalej jest tym czułym chłopakiem co wcześniej. Tańczyliśmy do upadłego nawet w między czasie Emily i mnie udało się twerk'ować. Myślę że tego mi brakowało tej beztroskości. Takiego luzu. Usłyszeliśmy wolną piosenkę. Wtuliłam się w  Justina i zaczęliśmy się kołysać. Poczułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Chłopak głaskał mnie po włosach. Kątem oka widziałam Em i Chrisa tańczących dokładnie tak jak my. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się szeroko. Cieszę się że ciąża Emily ich nie poróżniła. Gdyby ktoś zapytał mnie o parę idealną wskazałabym ich. Nie, nie mnie i Justina ponieważ i nam zdarzały się upadki. Podniosłam głowę i spojrzałam w oczy Jusowi. Cmokną mnie w usta. I usiedliśmy na kanapie. Z oczu znikną mi Chris.
-Trzymacie się?-spytała nas.
-Ja tak, Justin gorzej powiedziałam i zaśmiałam się.
-Coooo tyy mówisszz-mówił przedłużając każde słowo co wyglądało komicznie-ccczzuję się wspanialee.
-Tak jak mówiłam z Justinem gorzej-powiedziałam wybuchając śmiechem-mogłabyś zaprowadzić mnie do łazienki ?-spytałam na co ona pokiwała twierdząco głową.
Zostawiłyśmy Justin pół przytomnego na kanapie a same udałyśmy się do łazienki na piętrze. W każdym pokoju ktoś był ale jedne drzwi były zamknięte. Weszłyśmy do łazienki i zastałyśmy tam....

Przepraszam że rozdział dosyć późno i troszeczkę krótki ale musicie mi uwierzyć nie wyrabiam się ze wszystkim. Po prostu za dużo obowiązków. Ale damy radę nie ? Rozdział był ok ? Jak myślicie kogo zobaczyły dziewczyny ? Po proszę 20 kom i następny rozdział :**

ASK
FACEBOOK
TUMBLR
xoxo

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 54

-Kochanie wracaj do domu Rebecca przyjechała-powiedziała przez telefon.
-Mamo nie żartuj-poprosiłam-ta idiotka ?
-Ronnie uważaj na słowa. Czekamy na ciebie w domu-poinformowała mnie i rozłączyła się.
"Świetnie" pomyślałam i zadzwoniłam po taksówkę. Rebecca to moja kuzynka, strasznie rozpieszczona i głupio-mądra. Ma straszne podejście do ludzi którzy są gorsi nie mają pieniędzy lub wyglądają inaczej. Prościej mówiąc Rebecca ich nie szanuje. Dlatego ja nie szanuje jej. Włożyłam telefon do kieszeni i wsiadłam do taksówki która właśnie podjechała. Stukałam nerwowo paznokciami o szybę. Chyba troszkę się bałam. Nie jej ale tego spotkania. Znowu będzie udawać że jest moją przyjaciółką "Oh..ah". Zapłaciłam mężczyźnie w średnim wieku i wyszłam z samochodu. Poprawiłam bluzkę i weszłam do domu. Już od progu słyszałam ten irytujący piskliwy śmiech. Po całym moim ciele przeszły ciarki. Weszłam do salonu i zobaczyłam moich rodziców rozmawiających z dziewczyną.
-Cześć-powiedziałam wchodząc i siadając na kanapie obok kuzynki.
-Ronnie kochanie jak ty wypiękniałaś!-krzyknęła i się na mnie rzuciła.
-Ta, dziękuje, na długo przyjechałaś-spytałam ponieważ ciekawiło mnie to od samego początku.
-Na 2 tygodnie-powiedziała i uśmiechnęła się.
-Świetnie..
Poszłam do kuchni po szklankę wody. Wyjęłam komórkę i napisałam do Em "SOS ,Rebecca w domu". Wiedziałam że moja przyjaciółka się nie ucieszy. Ponieważ ostatnio kiedy moja słodka kuzyneczka była u nas. Całowała się z poprzednim chłopakiem Emily. Co potwierdza moje zdanie na jej temat. Usłyszałam mój dzwonek w telefonie.
-Słucham ?-spytałam biorąc łyk wody.
-Hej kotku Chris dzisiaj robi imprezę chcesz iść ?-spytał Justin
-A Hope ?
-Rodzice Chrisa z nią gdzieś jadą-powiedział.
-Jasne a i pamiętaj kocham cię-powiedziałam cicho.
-Ja ciebie też kochanie-powiedział i się rozłączył.
Może to dziwnie zabrzmi ale czuję że coś złego się stanie. Weszłam do salonu i usiadłam obok mamy.
-Mamo mogę iść na imprezę do Chrisa-spytałam robiąc oczy niczym kot ze Shreka.
-O jaką imprezę?-wcięła się Rebecca
-Normalną nigdy nie byłaś?-spytałam wrednym tonem.
Spojrzałam na moją mamę która patrzyła na mnie złym wzrokiem.
-Oczywiście że byłam głuptasie-powiedziała i zachichotała.
-To mogę iść-zwróciłam się do mamy.
-Możesz jeśli weźmiesz Rebeccę-powiedziała pijąc kawę.
-No..oczywiście-wstałam i poszłam na górę.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na moje łóżko. Napisałam sms'a do Justina że pojedzie z nami moja kuzynka oczywiście nie miał nic przeciwko. Co doprowadzało mnie do jeszcze większego szału. Zaczęło się ściemniać więc zaczęłam się szykować. Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam makijaż. Dodałam do tego czerwoną szminkę i gotowe. Włosy rozpuściłam i zakręciłam lekko. W drodze do garderoby zaszłam zobaczyć czy moja kuzynka zaczęła się już przygotowywać. Zapukałam do pokoju gościnnego i weszłam.
-Jesteś gotowa ?-spytałam oglądając się dookoła.
-Tak dobrze wyglądam?-spytała okręcając się dokoła swojej osi.
-Dobrze wychodzimy za 30 min-powiedziałam i wyszłam.
Nie powiem dobrze wyglądała więc ja musiałam wyglądać jeszcze lepiej. Tak ta głupia chęć rywalizacji.
Spojrzałam na te wszystkie ciuchy i nie wiedziałam od czego zacząć. Po 10 min miałam skompletowany strój. Psiknęłam się perfumami Someday. I zeszłam na dół ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi...

I jak podobał się rozdział?  Na prawdę przepraszam że ostatnio nie pisałam ale jakoś brakło mi czasu. I co może ktoś polubił Rebeccę? 15 kom i następny, proszę ? Do następnego, kocham :**

ASK
FACEBOOK
TUMBLR

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 53

Weszłam do kabiny i założyłam ogromne słuchawki. Zawsze mnie to zastanawiało po co się je zakłada. Ale szybko to zrozumiałam... W nich słyszysz wszystko wyraźnie. Tak jak byś sama była instrumentami które grają piosenkę. Zaczęłam śpiewać. Nie spodziewałam się że to wszystko przyjdzie tak swobodnie. Prawie całą piosenkę śpiewałam z zamkniętymi oczami. Może to dziwne... ale czułam się pewniej gdy miałam zamknięte oczy. Nagle muzyka ucichła i skończyłam... Uff. Wyszłam z wyciszonego pokoju. Ujrzałam uśmiechniętego Justina i Scootera obok niego.
-Było ok ?-spytałam zakładając włosy za ucho.
-Więcej niż ok !-krzykną Justin-wspaniale !
-Bardzo dobrze myślę że zrobisz karierę-powiedział mój menager i uśmiechną się promiennie.
Podeszłam do kanapy i rzuciłam się na nią. Nie sądziłam że jest taka miękka.. ponieważ wciągnęła mnie niczym czarna dziura. Usłyszałam tylko parsknięcie śmiechem. Wygramoliłam się z niej i delikatnie na niej usidłam.
-Więc co ? Resztę dnia mam wolną ?-spytałam
-Tak ale jutro ty i Justin macie pojawić się w programie u Ellen.-powiedział przewracając jakieś papiery.
-Co? O której ?-pytałam zniecierpliwiona.
-Macie być tam o 12 i pewnie będą pytania o wasz związek-spojrzeliśmy się na siebie z Justinem- No i zapewne o wasze kariery.
-Dobrze będziemy tam a na razie możemy już iść ?-spytał Justin wyjmując kluczyki od samochodu.
-Tak możecie iść-powiedział i pożegnał się z nami.
Wyszliśmy pokoju i nagle poczułam wibracje w mojej prawej kieszeni. Wyciągnęłam telefon i przeczytałam nową wiadomość "Proszę, odezwij się do mnie ! Spotkamy się ?" Tak, tak dobrze myślicie ta "cudowna" wiadomość była od Kyle'a. Złapałam Justina za rękę i wyszliśmy ze studia. W głowie miałam straszny mętlik. Odpisałam "Za 10 min, kawiarnia w galerii." Tylko tyle. Nic, żadnych uczuć. Może tak jak myślałam... to było tylko zauroczenie. Weszłam do samochodu i spojrzałam na Justina. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To może o to chodzi w miłości.... Wystarczy że spojrzysz na osobę którą kochasz i jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie.
-Dlaczego tak mi się przyglądasz?-spytał zapalając samochód.
-Nic... po prostu cieszę się że ciebie mam-powiedziałam i pocałowałam go lekko w usta.
-Ja też kochanie ja też-stwierdził i pogłaskał mnie po włosach.
-Justin właśnie zawieziesz mnie do galerii ? Mam sprawę do załatwienia.-powiedziałam i wyciągnęłam telefon.
-Już się robi-powiedział i teatralnie zasalutował.
-Dziękuje-powiedziałam i przeglądałam facebooka.
-Kochanie a wiesz co się zbliża ?-spytał i poruszał brwiami,
-Tak Justin wiem-powiedziałam bez entuzjazmu.
-Więc jak uczcimy twoje urodziny ?-spytał parkując na parkingu przy galerii.
-Nijak-odparłam i wzięłam swoją torebkę.
-Kocham cię-powiedział i pocałował mnie na pożegnanie.
Patrzyłam jak mój chłopak odjeżdża i spojrzałam na galerię. "Ja ciebie też" szepnęłam w odpowiedzi do Justina którego już tu nie było. Weszłam do środka i skierowałam się do kawiarni w której byłam umówiona z Kyle'em. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam go przy stoliku najdalej od wejścia. Podeszłam do niego.
-Hej-powiedziałam po cichu.
-Hej-przysunął się do mnie i chciał pocałować mnie w policzek na co ja zrobiłam unik.
-Czy coś się stało?-spytał siadając przy mnie.
-Trudno mi to powiedzieć bo wiem że coś do mnie czułeś... może nawet ja czułam coś do ciebie ale..-zacięłam się.
-...Ale wybierasz jego, prawda ?-spytał opuszczając głowę.
-Przepraszam, nie chciałam cię zranić.
-Ale to zrobiłaś, myślałem że jesteś inna. Zawsze przegrywałem z Justinem bo to on ten sławny, przystojny i bogaty.
-Nie jestem z Justinem dlatego że jest sławny... tylko dlatego że go kocham.
-To boli wiesz..-chciałam dotknąć jego ręki niestety nie dał mi.-nie ważne daj mi spokój-powiedział i wybiegł z kawiarni.
Po moim czerwonym policzku spłynęła jedna łza. Na prawdę nie chciałam go skrzywdzić przecież kiedyś go kochałam...albo mi się tak wydawało. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz "Mama".
-Tak mamo ? Coś się stało.
-Kochanie wracaj do domu Rebecca przyjechała...

Rozdział może być słaby ponieważ piszę go gdy jestem chora i leżę w łóżku. Tak zachciało mi się pisać że po prostu ciagneło mnie do tego. Rozdział był ok ? Jak myślicie Ronnie dobrze wybrała ? To co 15 kometarzy i następny rozdział ? Dziękuje za komentarze i kocham was ! Do miłego ! :****

ASK
FACEBOOK
TUMBLR
xoxo

środa, 11 września 2013

Rodział 52

Pytacie kogo wybrałam ? Wybrałam moją największą miłość. Chłopaka w którym miałam oparcie przez te wszystkie ciężkie dni. A wiecie że nie było łatwo. Wybrałam mojego chłopaka z grzywką. Tak, wybrałam Justina. Szczerze mogę powiedzieć że byłam rozdarta. Jedna strona mojego serca mówi "Wybierz Justina był twoją pierwszą miłością", Ale za to druga "Pragniesz Kyle'a przecież wiesz że go kochasz.". Posłuchałam tej która krzyczała głośniej. Ale teraz jak to powiedzieć Kyle"owi ? Wiem że go to zaboli. A ja na prawdę nie chciałam go ranić. Bo przecież nie rani się osób które się kocha.... Wyszłam z łazienki. Chwiejnym krokiem weszłam do pokoju. Z zakurzonej szafki wyciągnęłam brudnopis. Poczułam taki napływ energii. Jakbym już znała piosenkę którą zaczęłam pisać. W całkowitej ciszy panującej pisałam piosenkę. Ale taką prawdziwą z moje serca. Najbardziej zaciekawiło mnie dlaczego napisałam te linijki tekstu.  
"I came in like a wrecking ball
I never hit so hard in love
All I wanted was to break your walls
All you ever did was break me"
Może to właśnie jest prawda. Niszczę wszystkich dookoła siebie razem ze mną. Tylko przez moje cholerne humory. Ale czuję miłość i wsparcie od wszystkich którzy mnie otaczają. To chyba dobry znak, prawda ? 

Nagle poczułam jak oczy mi się zamykają. Położyłam się do łóżka i nakryłam się po sam nos. 
Obudził mnie deszcz bijący o dachówki mojego domu. Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Od razu zadzwoniłam do Scootera że MUSZĘ przyjść do studia bo ta piosenka nie da mi spokoju. Wyszłam z cieplutkiej pościeli i podeszłam do ona przecierając zaspane oczy. Otworzyłam je i fala zimnego powietrza przeszyła mnie na wskroś. Dostałam gęsiej skórki i od razu je zamknęłam. Pościeliłam łóżko i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i wzięłam... co? czekoladowy płyn do kąpieli ! Odświeżyłam się i nałożyłam lekki makijaż. Moje fale zostawiłam naturalnie. Weszłam do garderoby i wybrałam ciuchy do studia. 
Zeszłam na dół i jak zwykle zastałam głuchą ciszę. Wzięłam ze stołu jabłko. Postanowiłam że zamówię taksówkę ale najpierw pojadę do Justina. 
Po jakże długiej jeździe z kierowcą w starszym wieku. Wylądowałam przez willą Justina. Zapukałam trzy razy co było dla mnie charakterystyczne. Po paru sekundach przy drzwiach zobaczyłam Justina. 
-Hej-powiedział po cichu.
-Cześć-powiedziałam w tym samym tonie co on.
-Czy coś się stało?-spytał i zagryzł usta.
-Kocham cię Justin...-po tym jak to powiedziałam dostrzegłam małe iskierki w jego oczach-to się stało.
Podeszłam do niego i musnęłam jego usta a już po chwili nasz pocałunek przerodził się w bardziej namiętny. Od razu widać było w nim miłość. 
-Kocham cię-szepną w moje usta. 
Uśmiechnęłam się. Mogę powiedzieć z czystym sercem że to był mój szczery uśmiech od narodzin Hope. 
-A Kyle ?-spytał 
-Nie wiem jak mu to powiedzieć.-przyznałam się.
-Powiedz prawdę jeśli jest normalny to zrozumie-powiedział i pogłaskał mnie po głowie. 
-Dobrze ale najpierw muszę jechać do studia mam nową piosenkę-uśmiechnęłam się.
-Pojechać z tobą?
-Jeśli chcesz-powiedziałam poprawiając swoją kurtkę. 
Po chwili siedzieliśmy w samochodzie Justina. Otworzyłam półkę i przeglądałam płyty. 
-Może nie jechaliśmy dawno razem ale twoje płyty są takie same jak kiedyś-powiedziałam śmiejąc się. 
Szczerze ? Rap to nie mój styl. 
-Nadal słucham tej samej muzyki kochanie tak wiele się nie zmieniło-powiedział zerkając na mnie. 
Podjechaliśmy pod studio. Powitali na liczni paparazzi. Obok mnie pojawił się Bob mój ochroniarz. A obok Justina ten drugi z którym nadal się nie poznałam.
-Kopę lat-powiedział witając mnie.
-Prawda Bob prawda-stwierdziłam-osłonisz mnie ?
-Po to tu jestem-powiedział i zaczęliśmy przeciskać się z Justinem. 
Moim uszom nie umknęły nie przyzwoite pytania. Weszliśmy do studia i poszliśmy do wyznaczonej sali. W niej czekało już paru mężczyzn którzy mieli obsługiwać te wszystkie skomplikowane maszyny. Justin rozsiadł się na kanapie a ja weszłam do wyciszonego pokoju....

Jezu jak dawno tu nie pisałam. I muszę wam powiedzieć że troszeczkę się od tego odzwyczaiłam. W następnych rozdziałach powinna pojawić się połowa nowych bohaterów. Mam nadzieję że rozdział czytało sie w miarę miło. Wyjeżdżam jutro na 2 dni i wracam w piątek więc wtedy na pewno nie będzie rozdziału :/ Czekam na 25 kom. a następny rozdział pojawi się najszybciej jak to możliwe :*

xoxo

niedziela, 8 września 2013

Nowe postaci !

Rebecca Meyer lat.16

Typowa "słodka idiotka". Siostra cioteczna Ronnie. Przyjeżdża do niej na pare dni. Bogata i rozpieszczona. Gówna bohaterka nie przepada za nią.  Postać Rebeki namiesza dużo w życiu Ronnie i Justina. 
(nie miałam zamiaru urazić fanów Sashy )

Chaz Somers lat. 18
Przyjaciel Justina, Chrisa i Ryana. Wszyscy znają się od dzieciństwa. Justin ufa mu bezgranicznie. Nie ma dziewczyny. Uwielbia jazdę na bmxie :)
Ryan Butler lat. 18
Przyjaciel Justina, Chaza i Chrisa. Chłopak ze świetną osobowością i poczuciem humoru. Ma dziewczynę Chloe. 
Lucy Cox lat. 18
Pozytywna dziewczyna. Uwielbia małe dzieci. Od razu pokochała małą Hope :) Koleżanka Ronnie, Emily i Vicky. Nie ma  chłopaka. Brakuje jej miłości. Dołączy do paczki Ronnie i Justina :)
Vicky Collins lat. 18
Koleżanka Emily ale wkrótce zaprzyjaźnia się z Ronnie i Lucy. Miła dziewczyna. Kocha modę i często pomaga wybierać ciuchy swoim przyjaciółkom. Bardzo polubią się z Chazem :)

 Która postać jest waszą ulubioną ?Kochani czekam na 40 kom przy 51 rozdziale i dodaje następny. Jak sami widzicie akcja się rozkręci. To co do miłego :* 
Shiny 







piątek, 6 września 2013

Rozdział 51

*włączcie to i zaczynamy*
-Zawsze musicie wszystko popsuć?-spytałam zakładając moje ręce na klatkę piersiową-nie rozumiecie? 
 Męczy mnie to wszystko !-krzyknęłam 
-Spokojnie-powiedział Justin.
-Nie! Nie rozumiesz że jestem wrakiem człowieka ?! Na co dzień się uśmiecham ale tylko ja wiem co się dzieje tu w środku- powiedziałam i dotknęłam trzęsącą się ręką miejsca w którym mam serce. 
-Ale...-zaczynał Kyle.
-Nie, nie ! Obaj spadajcie na razie nie odzywajcie się do mnie-powiedziałam nieco spokojniej i zaczęłam iść w stronę domu. 
I znowu wszystko od początku... Byłam taka głupia. Przecież wiedziałam ze kiedyś wszystko się wyda. Ale do jasnej cholery dlaczego w takim momencie?! Jestem nie zdecydowaną małą dziewczynką. Nie daję rady dokonać jednego wyboru nie raniąc przy tym kogoś. Dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane? Dlaczego JA muszę być taka skomplikowana?! Nie mogę mieć do nich pretensji przecież to wszystko moja wina. Znacie te okropne uczucie? Gdy ściska wam gardło gdy nie chcecie zacząć płakać ? Właśnie tak się czułam... 
Zadzwoniłam do Emily i wytłumaczyłam dlaczego dzisiaj już mnie u niej nie będzie. Na szczęście zrozumiała. 
Weszłam powolnym krokiem do domu i trzasnęłam drzwiami. Zdjęłam moje trampki i weszłam do kuchni gdzie zostałam rodziców. 
-Hej-powiedziałam i nalałam sobie szklankę lodowatej wody od której zabolało mnie gardło.
-Cześć córciu coś się stało ? Chyba jesteś nie w humorze ? -spytał tata wyglądając zza gazety. 
-Taak,bingo-stwierdziłam siadając obok niego. 
-Coś nie tak z Emily i dzieckiem ?-spytała mama zmywając naczynia.
-Nie z nimi wszystko w porządku. Emily urodziła śliczną córeczkę-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej blado. 
-Ale jednak coś nie gra, prawda?
-No wiesz mamo typowe problemy nastolatków-odpowiedziałam-ciuchy, imprezy, dwóch chłopaków walczących o ciebie, dzień jak co dzień- powiedziałam i spojrzałam na tatę ,siedział tam z pytającą miną. 
-Nie pytajcie, ide do siebie-powiedziałam. 
Weszłam do swojego pokoju. Który...ku mojemu zdziwieniu był w miarę ogarnięty. Położyłam się i włączyłam telewizję. Akurat leciały wiadomości. Nagle usłyszałam słowa "Justin Bieber wdał się w bójkę. Znany za całym świecie piosenkarz Justin Bieber pobił się ze znanym tancerzem Kylem Williams'em. Powodem bójki była najprawdopodobniej jego dziewczyna, początkująca piosenkarka Ronnie Meyer."
-Tak i jeszcze pewnie wiecie co dziś jadłam na śniadanie-powiedziałam z ironią.
Szybkim ruchem wyłączyłam telewizor i rzuciłam pilotem o podłogę. Od jakiegoś czasu mam manię rzucania
różnymi rzeczami. Sama nie wiem... Wzięłam dres i poszłam do łazienki. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam się. Włączyłam sobie radio ale nie dane mi było go posłuchać ponieważ leciała ta piosenka. Nie, nie mówię że nie lubię piosenek Justina tylko chciałam od niego odpocząć jeden dzień. Związałam włosy w wysoki kucyk. I umyłam zęby. Przez cały czas zastanawiałam się kogo wybrać. A nie było to łatwe ponieważ obu z nich kocham. Jak wiadomo miłość to jedne z najsilniejszych ludzkich uczuć. Weszłam pod prysznic z mętlikiem w głowie. Cały czas zastanawiałam się czy może uczucie do Kyle'a to tylko zauroczenie? Bo w końcu znamy się bardzo krótko. Umyłam się, podeszłam do umywalki i oparłam się o nią. 
-Już wiem....

Nie wiem czy rozdział wyszedł mi dobry ponieważ strasznie mnie boli głowa i ciężko mi było sie skupić. Zastanawia mnie czy chcecie mieć jeszcze jakiś bohaterów? Ponieważ coś czuję że mam ich za mało. Jeśli tak to jakiej płci i jakie imie :) Piszcie wszystko w komentarzach. Po proszę 40 kom. I nie róbcie spamu. Ponieważ chciałabym poznać opinię wszystkich. Jest ciężko ale się trzymam :) 
KC was ♥
xoxo

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 50 !!!

Trzymałam na rękach małą Hope ale nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Do środka weszli rodzice Chrisa i rodzice Emily. To wyglądało jak scena z filmu. Państwo Martinez weszli obładowani w balony i kwiaty a państwo Beadles w różne maskotki. Nie wiem po co dla takiego małego dziecka zabawki ale nic nie mówię. Tak na prawdę od razu zrobiło się ciepło w tej zimnie wyglądającej sali. Wszyscy przywitali się z nami i na zmianę nosili Hope na rękach.
-Córeczko a ty jak się czujesz ?-spytała mama świeżo upieczonej mamy.
-Zmęczona a tak poza tym to jest dobrze-powiedziała i spojrzała na mnie z uśmiechem.
Przez dłuższy czas przyglądałam się Emily. Myślę że mogę już z czystym sercem powiedzieć że jestem z niej dumna. Nie dlatego że wpadła z Chrisem. Ale dlatego że się nie poddawała. Nie ważne jak było ciężko ona nie dawała za wygraną. Co ciekawsze nie przejmowała się co inni powiedzą. Jestem pewna że od początku gdy Hope jeszcze była w jej brzuchu Emily kochała ją najmocniej na świecie. Co nie zawsze zdarza sie u dziewczyny w jej wieku. Podeszłam do jej szpitalnego łóżka.
-Kochanie my na razie lecimy ale niedługo wrócimy i przywieziemy rzeczy dla małej-powiedziałam i pogłaskałam małą główkę dziewczynki na której nie było jeszcze tak dużo włosków.
-Dobrze ja się nigdzie nie ruszam-zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek.
Pożegnaliśmy się na razie ze wszystkimi i wyszłam z Justinem z jej sali. Szliśmy przez korytarze uśmiechnięci a nasze dłonie były splecione. Nie wiedziałam tylko że nie długo wszystko się skomplikuje...
-Może zajedziemy do galerii i kupimy jakieś rzeczy dla Hope?-spytałam z nadzieją w głosie.
-Tak, ale potem do nich wracamy nie ?-spytał gdy już byliśmy w samochodzie.
-Tak-szybko odpowiedziałam.
Wyjęłam z torebki swój telefon i sprawdziłam wiadomości. Jak okazało się miałam 2 nowe. Jedna od mamy "Córciu jak Emily i dziecko odpisz jak najszybciej" Od razu odpowiedziałam jej że wszystko ok i tak dalej. Z kolei druga wiadomość brzmiała "Tęsknię nie potrafię o tobie zapomnieć. Kiedy znowu 
zatańczymy?" Tak, tak ta wiadomość była od Kyle. Dlaczego on zawsze robi mi taki mętlik w głowie. To przez niego nie jestem sobą. A z drugiej strony gdy jestem przy nim czy po prostu o nim myślę czuję się bardziej żywa niż kiedykolwiek byłam. Trzy razy brałam się do odpisania mu czegoś w sensie "Nie ważne nie odzywaj się do mnie." Ale nie potrafiłam. Zwyczajna ludzka słabość. Jestem naiwną małą dziewczynką która nie może odnaleźć się w wielkim i pogmatwanym świecie dorosłych.
Podjechaliśmy pod galerię. Wyszłam z samochodu poprawiając swoją bluzkę.Weszliśmy do pierwszego lepszego sklepu z ciuchami dla dzieci. Oglądając te wszystkie śpioszki nie sądziłam że będę musiała je tak szybko kupować. Pamiętam jak raz myślałam o tym jak to będzie gdy założę swoją rodzinę. Ciekawe że gdy zawsze o tym myślałam to marzyłam alby założyć ją z Justinem. Śmieszne... Śmieszne dla tego że jestem złym człowiekiem. Mam chłopaka który kocha mnie jak swój skarb. Ale muszę wszystko komplikować spotykaniem się potajemnie z Kylem. Nagle po moim policzku poleciała jedna samotna łza. Nie spodziewałam się jej. Szybko wytarłam ją rękawem od bluzki tak że nikt jej nie widział. Nawet Justin. Buszowaliśmy z Justinem po sklepach. Możliwe nawet że w pewnym momencie zapomniałam o problemach i po prostu spędzałam ten czas miło z moim chłopakiem. Pokupowaliśmy jej wszystko. Zaczynając od smoczków kończąc na pajacykach. Oczywiście połowa ciuchów kupiona była na wyrost. W mojej wyobraźni pojawiła się mniejsza wersja Emily. Zastanawiało mnie to czy gdy będzie w naszym wieku będzie zachowywała się tak jak mama. Czy raczej charakter odziedziczyła po tacie. W ostatniej chwili w sklepie zauważyłam prze śliczne czapeczki i buciki które oczywiście kupiłam. Wyszliśmy z omahall mall :) Na dworze spotkaliśmy osobę która była ostatnią którą chciałam teraz widzieć. Tak, Kyle'a. Szedł w naszą stronę z uśmiechem. A ja spoglądałam na Justina bo nie wiedziałam jaka będzie jego reakcja.
-Witaj przyjacielu, siemasz Ronnie-zwrócił się do nas.
-I ty masz tupet żeby się jeszcze do mnie zwracać "przyjacielu"-krzykną Justin-po tym jak chciałeś pocałować MOJĄ dziewczynę-dał nacisk na moją.
-Justin daj spokój-próbowałam go odciągnąć.
-Nie! Niech się wytłumaczy-zaproponował-czy czujesz coś do Ronnie?
-Justin przest...
-Odpowiedz mi !- przerwał mu chłopak.
-Tak, lubię twoją dziewczynę może nawet kocham !-powiedział i spojrzał mi w oczy- ale czy to ma jakieś znaczenie skoro ona nie widzi za tobą świata ?
Potem nikt nic nie powiedział. Dlatego że Justin rzucił się na swojego przyjaciela. Bili się po twarzy. Stałam tam i krzyczałam. Ale nie dane mi było ich uspokoić. Pomogli mi ochroniarze z galerii. Trzeba było trochę poczekać zanim chłopaki uspokoją się. Spojrzałam na nich z założonymi rękami.
-Zawsze musicie wszystko popsuć...


Więc kochani piszę już dosyć długo na tym blogu. Cieszę się że mam osoby które mnie wspierają. Uwierzcie lub nie każdy wasz komentarz daje mi kopa do pracy. Nigdy was nie zawiodę obiecuję ! Jesteście najlepsi na świecie ! Dobrze że ktoś czyta moje wypociny :) Strasznie mnie ciekawi jedna rzecz... kogo wolicie Justina czy Kyle'a ? Poproszę 30 kom i już niedługo nowy rozdział :*

ASK
FACEBOOK
TUMBLR
xoxo