sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 35

Nie to definitywnie nie był Justin. Na drewnianej ławce przede mną siedziała dziewczyna z burzą czerwonych osób. Była to ostatnia osoba którą miałam ochotę w tym momencie widzieć. Spojrzałam jej w oczy i raptownie odwróciłam wzrok. Zaczęłam iść w przeciwną stronę. Nagle poczułam czyjąś delikatną rękę na swoim nadgarstku. Stanęłam jak wryta. Odwróciłam delikatnie głowę i moim oczom ukazała się o dziwo uśmiechnięta twarz Ariany.
-Ronnie, tak ? -spytała przekręcając głowę.
-Tak czego ode mnie chcesz ?-spytałam chłodno.
-Spokojnie chcę tylko porozmawiać. -powiedziała i pociągnęła mnie w stronę ławki na której siedziała.
Usiadłam poprawiając spódniczkę. Odwróciłam głowę w stronę dziewczyny.
-Więc?-spytałam zniecierpliwiona.
-Muszę ci wszystko wytłumaczyć..-spojrzała na mnie i wzięła głęboki oddech-sms'a którego przeczytałaś u Justina w telefonie napisałam ja, to prawda.
-Coś jeszcze?-spytałam cicho spodziewając sie najgorszego.
-Zrozum Justin cię kocha on, cię cholernie kocha!-krzyknęła-to mój przyjaciel mam tylko jego to on pomaga mi w najcięższych chwilach, uwierz mi.-powiedziała łapiąc mnie za rękę.
-Boję się-ściszyłam głos-udowodnij mi.
-Dobrze..-powiedziała i ze swojej ślicznej torebki wyciągnęła swoją komórkę-proszę. Powiedziała i podała mi urządzenie. Na ekranie wyświetliła się rozmowa sms'owa Ariany i Justina.
                                                                          (rozmowa)
Ariana: Justin dziękuje ci za dzisiaj :*
Justin: Nie ma za co i pamiętaj nie dołuj się :)
A: Obiecuję, jesteś moim najlepszym przyjacielem.
J: A ty moją najlepszą przyjaciółką, na razie :)
A: Pa, pa :*
                                                                          (koniec rozmowy)
-Rozumiesz teraz?- spytała uśmiechając się.
-T..tak przepraszam cie bardzo-powiedziałam przytulając się do niej.
-Potrzebujesz Justina tak mocno jak on ciebie-powiedziała zakładając sobie jedno pasemko swoich włosów za ucho.
-Co masz na myśli ?-spytałam zakładając nogę na nogę.
-To że od chwili waszej kłótni to nie ta sama osoba-przerwała na chwilę-chodzi smutny i mało kto może do niego dotrzeć.
-Jezu czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej muszę do niego jechać-stwierdziłam podnosząc się z ławki a zaraz za mną dziewczyna.
-To leć do niego i pogódźcie się w końcu-uśmiechnęła się-a możesz podać mi swój numer jak by co.
-Jasne już-powiedziałam i wstukałam swój numer w jej komórkę, ona zrobiła to samo.
-Jeszcze raz ci dziękuje-powiedziałam i przytuliłam mojego anioła stróża. Po tym co sie stało mogę chyba tak mówić. Może teraz wszystko się ułoży. Jeju dlaczego byłam taka głupia. Pomyślałam "Nie zasługuje na niego" jednak od razu odgoniłam tą myśl niczym wredną muchę. Zaczęłam iść szybkim krokiem w stronę domu Justina.

Ten chyba mi wyszedł ale rozdział we wtorek mam nadzieję będzie lepszy. Więc tak na razie nie zawieszam bloga więc czas zobaczy.

Ask
Tumblr
Facebook
XOXO

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 34

                                                                  (włączcie to)
                               
                           Ludzie myślą że słowa nie ranią... Mylą się ranią bardziej niż czyny.

Wpadłam na niego... Jego czekoladowe oczy świdrowały mnie od góry do dołu. Usłyszałam lekkie grzmienie prosto z nieba i całkiem duży deszcz spadł na nas znienacka. Podniosłam głowę w stronę nieba z pytaniem w głowie:Dlaczego mi to robisz? Wróciłam wzrokiem do chłopaka którym był Justin. Tak bardzo chciałam do niego podejść i się w niego wtulić. Nie mogłam. Coś w środku mnie zatrzymywało. Staliśmy tak cali mokrzy patrząc na siebie. W mojej głowie panował chaos którego mój biedny mózg nie dawał rady opanować. Widziałam że Justin za każdym razem gdy chciał coś powiedzieć opanowywał się. On albo coś co tkwiło w jego sercu.
-Proszę... proszę powiedz coś-powiedział podchodząc do mnie i głaszcząc mnie po policzku. Moja reakcja była przewidywalna. Strząchnęłam jego ręke. On patrzył na mnie oczami pełnymi łez. Zagryzał wargę ze zdenerwowania i co chwilę opuszczał głowę.
-Co mam ci powiedzieć?-spytałam ale w odpowiedzi dostałam ciszę-Cieszę się że cię widzę ale mnie zraniłeś? Nie Justin coś tu jest nie tak.-stwierdziłam.
-Proszę daj mi szansę-opuściłam głowę, zwyczajnie bałam się spojrzeć mu w oczy-daj namówić się na jedno spotkanie po tym możesz mnie wymazać ze swojego serca-powiedział po czym wziął moją rękę i dotkną swojego serca.
-Dobrze ostatnią pamiętaj-powiedziałam.
-Oczywiście spotkajmy się w parku za pół godziny, dobrze?-spytał kiwając głową.
-Ok-powiedziałam-pa-dopowiedziałam i zaczęłam biec do domu. W mojej głowie zaczął szaleć huragan... dosyć mocny. Weszłam do domu i przywitałam się z rodzicami. Weszłam do swojego pokoju i szybko się przebrałam. Moje niesforne włosy spięłam w luźnego koka.
-Córciu gdzie idziesz?-spytała moja mama gdy schodziłam po schodach.
-Spotkać się z Justinem-powiedziałam przyciszając lekko głos gdy wymawiałam jego imię jakbym się go bała.
-Leć i baw się dobrze Justin to dobry chłopak-powiedziała i z uśmiechem na ustach wróciła do kuchni.
"Jasne" pomyślałam z kpiną w głowie. Wyszłam z domu i zaczęłam swoją wędrówkę do parku. Wyglądałam jakbym szła na skazanie. W końcu doszłam do celu. Jednak ku mojemu zdziwieniu nie zastałam tam Justina...

Przepraszam że taki krótki. Jestem zmęczona ale chyba ok.

Ask
Facebook
XOXO

niedziela, 23 czerwca 2013

Shiny wyjeżdża !

Kochani ! Nie będzie mnie jutro we wtorek i środę. Więc nie spodziewajcie się rozdziału. Wyjeżdżam na biwak więc spróbuję w trakcie coś napisać. Kocham was i miłego dnia :*

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 33

                                                                         (włączcie to)

Wyjeżdżam... Te słowo paliło moje serce całą noc. Moich myślach pojawiał się jeden obraz... ja na lotnisku płaczę... I to tyle. Moje gardło piekło nie miłosiernie przez ciągłe zatrzymywanie płaczu. Przewracałam się z boku na bok. Jego głos był w mojej głowie. To jak wołał moje imię dobiło mnie...

                                                                     *Oczami Justina*
Dlaczego ona jest taka uparta? Dlaczego nie chce mnie wysłuchać? Moja noc wyglądała strasznie... Pytacie czy spałem? Nic z tych rzeczy. Byłem tak cholernie przerażony tym że ją straciłem że nie dałem rady. Za każdym razem gdy moje zmęczone powieki opadały do snu ,budził mnie obraz w mojej głowie. Widok mojej ukochanej która płacze i cierpi. I to przeze mnie. Nie życzę tego uczucia żadnemu wrogowi. Ta bezsilność może dobić nawet największego twardziela. Muszę coś z tym zrobić. W między czasie tego chaosu który dział się w mojej głowie, obmyśliłem plan. Skoro wszyscy wiedzą że tylko przyjaźnię się z Arianą muszę po prosić ją aby do mnie przyjechała. Może ona wytłumaczy Ronnie tą całą sytuację. Boję się o nią...

                                                              *wracamy do głównej bohaterki*
Przez moje śnieżno białe firanki przebiły się cieniutkie promienie słoneczne. Od wróciłam niechętnie głowę w tamtą stronę. Moją uwagę przykuł telefon który rozwaliłam na malutkie kawałeczki. Podniosłam się i pozbierałam go. Niechętnie złożyłam go do kupy. Po włączeniu znalazłam 85 nieodebranych połączeń od Justina, 15 od Emily i 18 od Chrisa. Wiadomości było co najmniej więcej. Nie odpisywałam na żadne udałam się pędem żółwia do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Kim była ta dziewczyna? Na pewno nie tą samą osobą przed poznaniem Justina. Mogę powiedzieć że wyglądałam gorzej niż wczoraj. Ta noc nie wpłynęła na mnie dobrze wręcz przeciwnie. Rozebrałam i wolnym krokiem udałam się pod prysznic. Odkręciłam wodę. Pierwsze kropelki cieczy dotknęły moje ciało. Moją reakcją było lekkie wzdrygnięcie. Gdy prawie się ogarnęłam wyszłam z kabiny i udałam się do pokoju. Weszłam do garderoby i postanowiłam dzisiaj pobiegać wiec wybrałam ten strój. Udałam się na dół. Oczywiście w domu słychać było tylko kroki moich conversów. Wszędzie pusto. Lekkim krokiem weszłam do kuchni i wzięłam sobie jabłko które natychmiast zjadłam. Wzięłam swojego iPoda i słuchawki. Tak zaopatrzona wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Włączyłam sobie rześką piosenkę. I nagle zaczęłam biec jakby ktoś mnie ciągnął. Nie wiedziałam gdzie biegnę. Ale wiedziałam że potrzebuję chwili dla siebie. W mojej głowie pojawiło się stwierdzenie, nie wiem skąd. "Skoro Justin się nie odzywa to znaczy że coś planuje...". Jeszcze nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Wbiegłam do parku. Usiadłam zmęczona na ławce obok skateparku. Po oglądałam chłopaków którzy wykonywali przeróżne triki na deskach. Po parku minutach siedzenie i przyglądaniu się temu. Postanowiłam odnowić swoją jazdę na desce. Zaczęłam biec w stronę powrotną. Nagle wpadłam na...

Przepraszam że tak długo czekaliście. Nie wiem co sie ze mną dzieje nie po trafie już pisać. Nawet próbowałam to napisać na wycieczce ale mi się nie udało. Co tu dużo gadać miłego czytania...

Kontakt:
Ask
Tumblr
XOXO

Ważne!

Także tego kochani. Postanowiłam na czas nie określony dalej pisać bloga więc myślę że dzisiaj pojawi się nowy rozdział :)
Jeśli macie jakie kolwiek pytania to zapraszam na mojego ask'a http://ask.fm/Julciiiia :*

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 32

Przecierając oczy spojrzałam jeszcze raz na ekran telefonu. Każde słowo paliło moje serce. Każde słowo wywoływało te nieprzyjemne pieczenie w gardle gdy stara się powstrzymać płacz. Na prawdę wolała bym nie sprawdzać tego i mieć święty spokój bo przez tego sms'a wszystko się skomplikowało. Treść wiadomości brzmiała tak: "Dziękuje Justin, kocham nasze wspólne spędzone chwile"- od Ariana G. Tak dobrze myślicie od dziewczyny z burzą czerwonych loków. Gwiazdy, tak właśnie gwiazdy. Kim ja jestem przy niej, zwykłą nic nie wartą dziewczyną.  Nie słyszałam już lejącej się wody więc to znaczy że Justin zaraz przyjdzie. Usiadłam na fotel z twarzą schowaną w dłoniach. Obok mnie leżał ten jego nieszczęsny telefon. Usłyszałam skrzypienie drzwi i zaraz obok mnie pojawił się mój chłopak.


                                                                                  (włączcie to)
Spojrzał na mnie i uśmiechną się szeroko. Zdziwiło go to że nie odwzajemniłam tego gestu usiadł obok mnie biorąc mnie za rękę którą natychmiast wyrwałam. 
-Kochanie co się stało?-spytał z troską która w tym momencie mnie rozbawiła. 
-Hah teraz jesteś taki troskliwy?-spytałam z ironią w głosie.
-Co n...nie rozumiem.-powiedział przyglądając mi się ze strachem w oczach. 
-No dobrze...-zaczęłam i chwyciłam jego telefon- no to może to cię oświeci-powiedziałam pokazując mu sms'a.
-Ale kotku..
-Nie kotkuj mi kłamco- przerwałam mu ale już nie dałam rady zatrzymać łez które spływały po moich policzkach.
-Ronnie to nie tak jak myślisz..-powiedział opuszczając głowę. 
-Wiesz co? Od wal się ode mnie! -krzyknęłam i wybiegłam z jego domu.
Za sobą słyszałam głośne wołanie mojego imienia. To dziwne... Myślałam że gdy będzie mnie wołał wrócę. Bez zastanowienia. A jednak w tym momencie kierowała mną tylko złość. Fartem mieszkałam niedaleko Justina (jak już wiecie) więc miałam 5 min do domu. Z moim tempem dotarłam tam szybciej niż się spodziewałam. Na progu przywitała mnie moja mama. Dla której szokiem było widzieć swoje dziecko w takim stanie. Padłam w jej ramiona i rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Opowiedziałam jej wszystko a ona o dziwo broniła Justina. Przywitałam się z tatą krótkim cześć i poszłam na górę. Tak taki jest mój tata jeśli wie że coś się stało ale powiedziałam o tym tylko mamie to nie drąży, po prostu. Poczułam wibracje w dłoni. Spojrzałam zapuchniętymi od płaczu oczami na ekran mojego telefonu. Dzwonił Justin. Szybkim ruchem wybrałam odrzuć. Na resztę dnia w sumie to wieczora wyłączyłam urządzenie. Jeśli można tak to nazwać. Rzuciłam telefonem o podłogę i tak go zostawiłam. Poszłam tempem zombie do łazienki. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Każdy włos w inną stronę,czerwone i zapuchnięte oczy, brak uśmiechu. Tak w tym momencie to byłam ja. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Woda która ciekła na moje nagie ciało była zimna mogłam nawet powiedzieć , że lodowata. Teraz nie miało to dla mnie znaczenia. Przypomniałam sobie wszystko: Justin i ja w szpitalu, wybieranie dziewczyny do teledysku, nasz wspólny wyjazd. Zaczęłam się śmiać. Nagle śmiech zmienił się w histerie tak mocną że osunęłam się po ścianie i zaczęłam szlochać. Wciąż nie uspokojona wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Niestety nawet on miał zapach Justina. Spojrzałam w lustro czesząc włosy. Po prostu stałam i czesałam. Osoba która by teraz na mnie spojrzała, doznała by szoku. Wyglądałam jak postać z horroru. Wolnym krokiem udałam się do swojego pokoju. W mojej głowie był mętlik. Kocham go ! Tak cholernie go kocham a jednak nienawidzę. Tak podjęłam już decyzję wyjeżdżam...

No kochani więc to był jednak smutny rozdział. A jednak mi się podoba. Naprawdę długo myślałam nad tym rozdziałem. Mam nadzieje że w miarę mi wyszedł. Wiem że niektóre osoby mówiły mi że ten rozdział będzie oklepany ale to jednak mój blog. Więc notka jest jaka jest. 
Rozdział dedykuje dziewczynom z 1 g. którym już wcześniej obiecałam. A w szczególności dla Julii i Kasi które czytają mojego bloga. Mam nadzieję że wam się spodoba. 

Kontakt:
XOXO

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 31

Moim oczom ukazała się twarz matki mojej przyjaciółki. O dziwo była uśmiechnięta. Nie pewnie uśmiechnęłam się do niej.
-Dzień dobry pani Julie czy zastaliśmy Emily?-spytałam się ściskając rękę Justina. Wiedziałam że nie sprawia mu to bólu bo co jak co ale jestem słaba.
-Dzień dobry kochanie tak jest w swoim pokoju z Chrisem-powiedziała otwierając szerzej drzwi gestem żebyśmy weszli-wiesz jak tam trafić.- powiedziała i wróciła do kuchni.
Posłałam niepokojący wzrok dla mojego chłopaka w poszukiwaniu wsparcia w jego oczach. Wziął mnie za rękę i pociągną po schodach. Z daleka słychać było rozmowę dwóch przestraszonych osób. W mojej głowie pojawiło się pytanie "Dlaczego Emily nie powiedziała dla swojej mamy że jest w ciąży?" Przecież mówiły sobie wszystko. Zapukałam lekko drewniane drzwi dziewczyny. Głosy w pokoju ucichły. Usłyszałam ciche Proszę. Weszłam do pomieszczenia w którym panował totalny chaos. Moja przyjaciółka leżała w łóżku a obok niej siedział Chris. Ona była słaba zmęczona a on?...Przestraszony tak to dobre słowo by to opisać.
-Ronnie,Justin !-dziewczyna podbiegła do nas i wtuliła się w nas. Myślę , że brakowało jej tego wsparcia chociaż wiem że Chrisiak robi co może i jest wspaniałym chłopakiem to tym razem potrzebowała nas. W pokoju panował słodki zapach perfum Emily.
-Więc ok, jaki macie plan?-spytał Justin siadając na krześle.
-Na razie musimy powiedzieć rodzicom-powiedziała Em
-Ale dalej planujecie być razem?-spytałam przyglądając się uważnie ręce mojej przyjaciółki która była położna na jej jeszcze płaskim brzuchu.
-Tak..-odpowiedzieli szybko razem posyłając sobie pełne miłości uśmiechy.
-To dobrze i teraz pytanie Emily chcesz tego dziecka?-spytał Justin półgłosem.
-T...tak-odpowiedziała dosyć niepewnie- na pewno aborcja nie wchodzi w grę więc urodzę to dziecko-dodała.
-No i zostało powiedzieć rodzicom- powiedział Chris opuszczając głowę
-Zrozumieją że sie kochacie na pewno dacie radę- powiedziałam podnosząc się z siedzenia.
Spojrzałam na nich ich miny były pozytywne i myślę że byli pewniejsi co do tej sprawy.
-Dobra kochani będziemy się zbierać z Justinem-powiedziałam posyłając im szczery uśmiech.
-Dziękujemy że jesteście z nami-powiedział Chris i zaszczycił nas wielkim przytulasem.
Podeszłam do mojego biedactwa. Pocałowałam ją w policzek.
-Jak by coś się stało to dzwoń-powiedziałam do niej na ucho.
Wszyliśmy z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zobaczyłam panią Julie krzątającą się po kuchni. Powiedziałam do niej że wychodzimy i pożegnaliśmy się. Mama Em była drobną i niską kobietą o zarażającym uśmiechu. Wyszliśmy z dużego i pięknego domu kierując się do samochodu.
-I co o tym myślisz dadzą sobie radę?-spytałam Justina szukając swojego telefonu.
-No wiesz jeśli im pomożemy to pewnie tak oni przede wszystkim potrzebują wsparcia-powiedział przekręcając kluczyk w stacyjce.
-To co robimy teraz?-spytałam rozsiadając się w fotelu.
-Jedziemy do mnie?-spytał zerkając na mnie
-A gdzie twoja mama?-spytałam przeglądając płyty w jego aucie.
-Pojechała do dziadków- odpowiedział mi skupiając się na drodze.
-To ok - mruknęłam wybierając płyty. Wszędzie był rap i rap to dziwne bo Justin nie często rapuje.
-Panie Bieber?-spytałam z rozbawieniem-czy ma pan jakieś normalne płyty.
-Panno Meyer o co pani chodzi?-spytał z takim oburzeniem że dostałam ataku śmiechu-a tak serio to są dobre płyty.
-No to może nie będę nic włączać -powiedziałam ponieważ byliśmy już pod domem.
Weszłam do środka a zaraz za mną Justin. Jego dom był duży... co ja mówię był ogromny !!! Mogłabym się zgubić serio. Weszłam do jego pokoju nie powiem miało bardzo czysto jak by się mnie spodziewał.
-Idę pod prysznic wybierzesz jakieś filmy?-spytał zdejmując koszulkę na co ja przegryzłam wargę. Myślałam że on tego nie zauważył..a jednak. Podszedł do mnie i cmoknął moje usta. Justin wyszedł a ja zaczęłam szukać filmu. Nagle usłyszałam wibracje jego iPhone który leżał na stoliku. Mimo wszystko moja ciekawość wzięła górę i na moje nie szczęście sprawdziłam wiadomość którą w tym momencie dostał. Jej treść była dla mnie jak nóż w serce...

Rozdział 31 Boże jak jestem już daleko niedawno dopiero zaczynałam pisać. I rozumiem jeśli notka się nie spodoba bo dopiero sie rozkręcam :) Zachęcam do komentowania bardzo chciałabym znać waszą opinię. Kocham was dziękuje że czytacie :*

Ask:http://ask.fm/Julciiiia
Facebook:http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl
Tumblr:http://itsonlyhumanpain.tumblr.com/

XOXO

wtorek, 11 czerwca 2013

Wiadomość !

Kochani rozdział 31 prawdopodobnie wyjdzie dzisiaj ale jak mówiłam nic nie obiecuje :)
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na mojego ask'a. http://ask.fm/Julciiiia :*

XOXO

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 30

                                                  (włączcie to)   
                                     
-Ronnie pomóż- powiedziała moja przyjaciółka głosem pełnym strachu.
-Spokojnie co się stało ? - spytałam siadając na łóżku. Justin usiadł obok mnie i przyglądał się mojej rozmowie.
-Bo ja..-wzięła głęboki oddech-ja myślę, że jestem w ciąży!-rozpłakała się.
-C..co?-spytałam nie dowierzając-  Robiliście to z Chrisem? Czy ten idiota jest na tyle nie odpowiedzialny, że się nie zabezpiecza? -
-No właśnie i w tym jest problem wszystko było ok ale antykoncepcja nie za działała- powiedziała szlochając-proszę potrzebuje cię kiedy będziesz w domu?
-Miałam zostać tu z Justinem przez tydzień...-odetchnęłam- ... ale spróbuje coś wymyślić.
-Dziękuje - powiedziała i rozłączyła się.
Oparłam się o ścianę i schowałam twarz w moje zimne ze strachu dłonie. Zamknęłam oczy z myślą, że to tylko zły sen. Czułam na swoim ciele wzrok Justina. Nie dziwie mu się przecież on o niczym nie wie.
-Dobra więc Justin..-zaczęłam-Emily jest w ciąży, ale to nie wszystko ojcem jest Chris-powiedziałam patrząc na chłopaka z bezsilnością.
-Jaki idiota!-krzyknął- co on sobie myślał że dzieci rodzą sie z kapusty?-powiedział sarkastycznie.
-Ok, więc teraz jest pytanie co robimy?-zapytałam-jedziemy do nich?
Po długiej ciszy w końcu dostałam odpowiedź.
-Tak..-to znaczy jeśli ty się zgadzasz?-spytał spoglądając na swoje buty.
-Jasne troszkę szkoda ale trzeba sobie odpuścić-powiedziałam uśmiechając się.
-Ale kochanie?-podniosłam głowę-na pewno nie wolisz zostać.
-Nie Justin to nasi przyjaciele musimy im pomóc-powiedziałam pakując nasze rzeczy. Ze znajomościami mojego chłopaka bilety mieliśmy zarezerwowane na dzisiaj. Pojechaliśmy z ochroniarzami na lotnisko. Wysiedliśmy z samolotu. Za atakowali nas ludzie których nienawidzę mianowicie paparazzi. Zaczęły sie pytania nie wszystkie zrozumiałam ponieważ przekrzykiwali się. Jednym pytaniem było "Co się stało że tak wcześnie wracacie?" lub "Nie układa się wam w związku?". Ochroniarze starali się nas zakryć. Z tego co widziałam to zrobili nam jedno zdjęcie. Po tych wszystkich bramkach i łażeniu bez celu po lotnisku w końcu wsiedliśmy do samolotu. Dosłownie zasnęłam Justin'owi na ramieniu. Śnił mi się koszmar, biegłam przez las i przed czymś uciekałam i wtedy... film mi się urwał. Obudziłam się z krzykiem.
-Ciii kochanie spokojnie to tylko sen-powiedział Justin obejmując mnie i gładząc mnie po moich lokach.
-Już jesteśmy?-spytałam opanowując oddech. Rozejrzałam sie po samolocie. Siedzieli tam przeróżni ludzie: matka z dzieckiem, samotna starsza pani czy nawet mała dziewczynka po której widać było że się boi.
-Poczekaj tu na mnie.-powiedziałam do Justina uśmiechając się.
-Co się stało?-spytał. W odpowiedzi wskazałam ręką na dziewczynkę.
-Cześć kochanie-powiedziałam i przysiadłam się do niej.
-Cieść-odpowiedziała sepleniąc.
-Boisz się latać-spytałam przestraszonego maleństwa.
-Tak bardzo-powiedziała. Spojrzałam na jej bluzkę. Widniała na niej podobizna... Justina.
-Mam dla ciebie niespodziankę -powiedziałam i zostawiłam na chwilę dziewczynkę. Podeszłam do naszych foteli i nachyliłam się do Justina.
-Posłuchaj mam dla ciebie zadanie tam siedzi dziewczynka-wskazałam ręką na nią-jest twoja fanką umilisz jej lot?
-Do usług-powiedział wstając z fotela. Podeszliśmy do dziewczynki trzymając się za ręce.
-Więc słońce to twoja niespodzianka-powiedziałam.
-Jeju Jusssstin-powiedziała uśmiechając się
-Tak to ja podobno jesteś moją fanką co.... Reszty nie słyszałam bo odeszłam do swojego fotela. Jakiś czas potem wylądowaliśmy. Pożegnaliśmy się z dziewczynką i wsiedliśmy do samochodu Bieber'a. Po paru minutach byliśmy pod domem Emily. Zadzwoniliśmy dzwonkiem moim oczom ukazała się...

Jest na serio dzisiaj miałam nie dodawać ale jednak jest. Boże wiem że krótki ale grunt że chociaż taki jest.

Ask:http://ask.fm/Julciiiia
Facebook:http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl
Tumblr:http://itsonlyhumanpain.tumblr.com/

XOXO

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 29

Wyszłam..co ja mówię wybiegłam z łazienki jak poparzona. Rozglądnęłam się po pokoju i zobaczyłam Justina.
-Co się stało?-spytałam patrząc na niego ze zdziwieniem.
-Nic nic tylko lodówka to mój wróg.
-Co...Justin czy ty się dobrze czujesz?-spytałam podchodząc i sprawdzając czy nie ma gorączki.
-No bo to było tak..-wziął głęboki oddech-po tym jak mnie nie wpuściłaś do łazienki poszedłem do Bob'a do pokoju i załatwiłem swoje sprawy. Po tym wróciłem i byłem głodny więc zacząłem biec do lodówki i... nie wyhamowałem.
-Hahaha-tarzałam się ze śmiechu po podłodze.
-To nie jest śmieszne-powiedział masując się w głowę.
-Ojej no dobrze-powiedziałam podchodząc do niego i całując w czoło.
Ten tylko pokazał na palcem wskazującym na swoje usta robiąc smutną minkę. Zawiesiłam ręce na jego szyi. Spojrzałam w jego cudne karmelowe oczy. I tak po prostu cmoknęłam go w jego lekko różowe wargi.
-Kocham cię-szepną opierając się o moje czoło. Wróciłam do łazienki i skończyłam swój makijaż. Po mnie poszedł Justin , a ja w tym czasie powędrowałam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Postawiłam na zwykłe płatki z mlekiem.
-To gdzie się dzisiaj wybieramy?-spytałam Justin gdy już wyszedł.
-Na co masz ochotę?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Na zwykły spacer po plaży... ale Justin proszę bez twoich ochroniarzy.
-Ale kochanie wiesz że to dla naszego bezpieczeństwa- powiedział przeczesując ręką włosy.
-No plossssse-powiedziałam i zrobiłam oczy kota ze Shreka.
-No dobrze ale..-powiedział robiąc ten gest co prze chwilą , mianowicie pokazał palcem na swoje wargi.
Pocałowałam go lekko zostawiając mu niedosyt. Wyszliśmy z Jus'em z pokoju powiedzieć ochroniarzom gdzie idziemy. Po tym całym zamieszaniu udaliśmy się na plażę.

                                                           (włączcie to
Byliśmy wpatrzeni w siebie. Może to głupio zabrzmieć ale tak było. Ludzie starsi którzy mijali nas uśmiechali się na nasz widok. Powodem uśmiechu była może stara miłość lub wspomnienia które nie umarły. Nasze splątane ręce pasowały do siebie idealnie. Usiedliśmy na piasku wpatrzeni cudowne słońce które zachodziło na wprost nas. Ręka Justina otoczyła moją talię. Wtuliłam się w jego cieplutki tors. Czułam te ciepło i miłość bijącą od niego. W tym momencie byłam bezpieczna. Robiliśmy dużo zdjęć: 1,2,3. Połowa z nich wylądowała na twitterze. Nasza wędrówka do hotelu  zajęła nam 10 min. Gdy weszłam do pokoju zaczął dzwonić mój telefon. Była to Emily.
-Ronnie pomóż...

Przepraszam że tak długo czekaliście ale myślę że to dobrze. Źle się czułam, byłam u lekarza i jakoś zbytnio nie miałam czasu. Miłego czytania  <3

Ask:http://ask.fm/Julciiiia
Facebook:http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl
Tumblr:http://itsonlyhumanpain.tumblr.com/

XOXO

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 28

-Justin!-krzyknęłam
-Tak ?-spytał odwracając się w moją stronę
Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
-Co robisz?-spytałam patrząc na telefon w jego rękach-niech zgadnę sprawdzasz twittera?
-Nie..-powiedział śmiejąc się- patrzę jak fanki reagują na nasze zdjęcia.
-I?-spytałam patrząc w jego karmelowe oczy?
-Pozytywnie kochanie..pozytywnie- stwierdził muskając moje usta.
Po czym wstał i udał się leniwym krokiem do łazienki. Na zakręcie posyłając mi cudny uśmiech. Obejrzałam się po pokoju. Przez chwilę przez głowę przemknęła mi myśl "Co ty tu robisz? To nie jest twój świat.". Odgoniłam ją od siebie. Słysząc dźwięk wody lejącej się z łazienki podeszłam do tarasu. Widok zamurował mnie...dosłownie zamurował. Oparłam się o poręcz i patrzyłam jak zaczarowana w kolorowe światełka które błyskały z dołu. Silny wiatr przeszył mnie na wskroś. Weszłam do środka. Położyłam się na łóżku. Wzięłam do ręki swój telefon. Napisałam sms'a do Emily, że wszytko jest ok i opowiemy jej i Chris'owi wszystko jak wrócimy. Odłożyłam sprzęt w samym czasie bo usłyszałam otwierające się drzwi od łazienki. Muszę wam przyznać...Justin wygląda na prawdę seksownie w mokrych włosach. Uśmiechną się w moja stronę.
-Jak tam kochanie?- spytał kucając przy łóżku.
-Świetnie , a wręcz wspaniale- poprawiłam się-ale chodź już do mnie-powiedziałam i zaczęłam trząść się z  zimna. Wolałam nic nie mówić Justinowi ale myślę że będę chora. Jus położył się koło mnie zatapiając rękę pod moją talię. Spojrzałam mu w oczy. W te oczy tylko moje pełne naturalnego uczucia do drugiej osoby. Musnęłam jego usta, zatapiając rękę w jego miękkich włosach.
-Kocham cię-powiedziałam całując go ostatni raz. Położyłam głowę na jego torsie i tak zasnęliśmy.


                                                               *Pierwszy dzień na Bahamach*
Obudziłam się wcześnie nawet bardzo wcześnie. Zajrzałam do walizki i spróbowałam się w coś ubrać. Po porozwalaniu wszystkiego co miałam w walizce wybrałam letnie ciuchy. Udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic. Pierwsze krople ciepłej cieczy na moim ciele przypomniały mi o wczorajszej nocy. Uśmiechnęłam się chociaż do niczego nie doszło. Po wyjściu z kabiny zaczęłam suszyć włosy. Zaczęłam robić lekki makijaż gdy nagle usłyszałam głośny hałas...



Przepraszam że tak późno ale zapomniałam go dokończyć i ... no właśnie teraz jest myśle że ok? Miłego czytania.

Ask:http://ask.fm/Julciiiia
Facebook:http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl
Tumblr:http://itsonlyhumanpain.tumblr.com/
XOXO

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 27

W głośnikach rozbrzmiał głos stewardessy mówiący że lądujemy i prosi abyśmy zapieli pasy. Podziękowała za lot i takie inne duperele. A tak serio to było widać że ma ciężki dzień. Wyszliśmy z Justinem z samolotu i udaliśmy się po nasze walizki. Po wszystkich bramkach które mieliśmy do przejścia. Pod lotnisko podjechał czarny samochód. W środku był... tak mi się wydaje .. wynajęty szofer Justina.
-Justin? Czy to na pewno jest konieczne?- spytałam siadając obok niego i wskazałam dłonią na głowę szofera.
-Tak księżniczko przyjechaliśmy odpoczywać więc nie możemy męczyć się w poszukiwaniu taxi- powiedział obejmując mnie ramieniem. Po drodze mijaliśmy przepięknie rozciągający się Ocean Atlantycki.
-Pięknie tu- powiedziałam dalej przyglądając się oceanowi.
-Wiem, wiem ale ty jesteś piękniejsza- powiedział i zrobił ten swój firmowy uśmiech.
-Myślę że to miał być komplement więc dziękuje - uśmiechnęłam się i cmoknęłam jego usta.
-To już tu-powiedział kierowca i wyjął nasze walizki z samochodu. Przed hotelem zaatakowali nas paparazzi. Na miejscu dostaliśmy dwóch ochroniarzy za jednym schowałam się ja a za drugim Justin. Po wejściu do hotelu moja mina była bezcenna. Na prawdę w środku było jak w zamku.
-Kochanie poczekaj tu- powiedział Bieber i oddalił się w stronę recepcji.
-Więc ty musisz być Ronnie , prawda?- spytał jeden z ochroniarzy.
-Tak skąd pan wie?- spytałam zadzierając głowę bo facet był metr wyższy ode mnie.
-Justin dużo o tobie opowiada- powiedział i uśmiechnął się do mnie serdecznie.
-A pan jak ma na imię ?
-Bob jestem -powiedział.
-A ja Ronnie-uśmiechnęłam się- tamten ochroniarz chyba nie jest za wesoły co?-spytałam wskazując na drugiego ochroniarza.
-Tak lepiej z nim nie zadzierać hahaha - powiedział śmiejąc się a ja razem z nim. W tym czasie widziałam jak Justin idzie w naszą stronę .
-Już jestem- powiedział podając mi kartę do pokoju i ochroniarzom.
-Fajnych masz ochroniarzy - powiedziałam czochrając jego włosy
-Wiem kochanie są jedyni w swoim rodzaju- powiedział śmiejąc się.
-Dobranoc panie Bieber - ochroniarze pożegnali się z Justinem.
-Gdybym musiał cię obronić to mów- powiedział Bob i puścił mi oko.
Udałam sie z Justinem schodami do naszego pokoju. Nasze walizki już na nas czekały w środku. Nie powiem szukanie pokoju długo nam zajęło.
-To tutaj 859- powiedział chłopak czytając cyferki na drzwiach. Weszłam do pokoju a za mną Justin. Wystrój pomieszczenia zwalił mnie z nóg.
-Justin to jest nasz pokój- spytałam zakrywając ręką usta.
-Tak księżniczko nasz i tylko nasz.- wyszeptał mi do ucha. Złapał mnie za talię i przyciągnął do siebie. Patrzyłam mu w oczy tak po po prostu. Jak bym widziała go pierwszy raz. Pocałowałam go i poszłam do łazienki która też mnie oczarowała. Weszłam dla odmiany do wanny i zanurzyłam się w ciepłej pianie. Po tym całym relaksie wyszłam z łazienki w samym ręczniku. Mina mojego chłopaka była przecudna. Zaśmiałam się ,wzięłam jakąś bluzkę Justina i majtki (już moje). Gdy wróciłam z powrotem do pokoju zobaczyłam...

Przepraszam was że tak późno ale ledwo się wyrobiłam a chciałam to dzisiaj napisać. Cieszę się że lubie to robić i że ktos to czyta. Kocham was !

Ask:http://ask.fm/Julciiiia
Facebook: http://www.facebook.com/NeverForgetMeopowiadanie?ref=hl
Tumblr:http://itsonlyhumanpain.tumblr.com/

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 26

-Ronnie mam dla ciebie niespodziankę- powiedział i opuścił głowę. Sięgnął do swojego plecaka i jednym ruchem wyjął z niego 2 prostokątne kartki.
-Wyjeżdżamy- powiedział podając mi jak się później okazało bilet na...Bahamy ?!
-Justin serio ?- spytałam patrząc raz na bilet raz na niego.
-Najpoważniej na świecie , kochanie.- powiedział pokazując swoje białe ząbki.
-Dziękuje, dziękuje- powiedziałam muskając jego usta.
Odpowiedział mi tym samym. Siedzieliśmy na piasku. Jego ramie obejmowało moją talię. Czułam się taka bezpieczna. Na niebie pojawił się przepiękny zachód słońca.
-Dziękuje- powiedziałam odwracając głowę w jego stronę.
-Już mi dziękowałaś- powiedział z pytającą miną.
-Nie za wyjazd- powiedziałam przysuwając się bliżej.
-A za co-spytał zabierając kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Za wszystko-powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go najczulej jak potrafiłam. Po jakimś czasie pozbieraliśmy się. Było już całkowicie ciemno. Weszliśmy wolnym krokiem do samochodu z wielkimi uśmiechami na ustach.
-Justin?-spytałam-a tak właściwie to kiedy jedziemy?
-A no właśnie data mojej trasy koncertowej została zmieniona więc wyjeżdżamy za tydzień-powiedział skupiając się na drodze. Włączyliśmy sobie to. Bawiliśmy się świetnie Justin zaczął rapować do mnie ten kawałek. Ciągle zachowując powagę. Co doprowadziło mnie do panicznego śmiechu.

 She used to be the sweetest girl ever (ever)
Now she like Sour Ammaretto
She wears a dress to the T like the letter
And if you make it rain she will be under the weather
She used to run track back in high school
Now she tricks off the track right by school
She takes a loss cos she don’t wanna see her child lose
So respect her, or pay up for the time used
And then she runs to the pastor
And he tells her there will be a new chapter
But she feels no different after
And then she asks him… Where the money at.



                                                              ( włączcie to)
Podjechaliśmy pod mój dom. Pożegnałam go i lekko pocałowałam.
-Kocham cię-usłyszałam lekki szept przy uchu. Moją odpowiedzią był uśmiech. To wystarczyło by odpowiedzieć. Weszłam do domu. Moi rodzice siedzieli w salonie i śmieli się wesoło oglądając telewizję. 
-Hej - powiedziałam siadając obok nich-Słuchajcie mam sprawę czy mogłabym wyjechać z Justinem na tydzień?
-Wiesz co w sumie z Justinem nic ci nie grozi a my chcieli byśmy pobyć z mamą sami- powiedział tata i poruszał brwiami w stronę mamy.
-Boże! Dziękuje za takie szczegóły- powiedziałam wymachując rękami.
-Hah no dobrze kochanie możesz pojechać- powiedziała mama śmiejąc.
-Dziękuje kocham was- powiedziałam dając całusa w policzek obojgu-dobranoc- powiedziałam idąc na górę.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Jestem szczęściarą. Tak i to wielką. Napisałam sms'a do Emily o tym co działo się dzisiaj. Cieszyła się tak samo jak ja. Cieszę sie że ją mam. Jest najlepsza. Cieszy się razem ze mną. Nie jest zazdrosna. Po moich przemyśleniach udałam się pod prysznic. Włączyłam sobie ciepłą wodę. Pierwsze krople spadające po moim ciele wywołały na nim gęsią skórkę. Po ogarnięciu się poszłam do garderoby i wybrałam sobie pidżamę. Padłam na łóżko i odpłynęłam. 

                                                               *Tydzień później*
Jesteśmy z Justinem na lotnisku. Gdy wchodziliśmy rzucili się na nas paparazzi. Na razie siedzimy w poczekalni i czekamy na nasz samolot.
-Justin daj na chwile telefon.- powiedziałam po czym chłopak podał mi urządzenie. 
-Tak myślałam- powiedziałam gdy weszłam na stronę plotkarską i zobaczyłam nasze zdjęcie.
-Hah mają tępo- powiedział i ułożył się wygodnie na krześle.
-Czy szanowny Pan Bieber może ruszyć swoje cztery litery do samolotu?- spytałam gdy usłyszałam głos stewardessy wzywającej do odprawy.
-Tak tak już.- powiedział podnosząc się. Przeszliśmy z Justinem przez różne barierki itd. i w końcu byliśmy w samolocie. Usiedliśmy obok siebie. Justin podał mi jedną słuchawkę i puścił muzykę której słuchaliśmy gdy po paru godzinach  nagle...

Jest, jest i muszę wam powiedzieć że strasznie mi się podoba mam nadzieję że wam też. Dziękuje za pytania na asku. I życzę miłego czytania. 
XOXO